Po wybuchu wojny w Ukrainie, wiele sportowych federacji zadecydowało o wykluczeniu Rosjan z międzynarodowych zawodów. Tak było też w boksie zawodowym. Pięściarze z tego kraju zostali bowiem zdyskwalifikowani i stracili szansę na walki o najwyższe cele.
Ostatnio zrobiono jednak wyjątek dla Dmitrija Biwoła, który dostał pozwolenie na stoczenie walki z Saulem Alvarezem. Warunek jest jednak taki, że Biwoł musiał wyrzec się kraju-agresora. Ma walczyć pod flagą Kirgistanu.
Jasne stanowisko w tej sprawie ma Władimir Kliczko, który nie wyobraża sobie, że w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę, jakikolwiek sportowiec będzie rywalizował pod flagą Rosji. Komunikował się on zresztą z bokserskimi organizacjami w tej sprawie, przedstawiając swoje stanowisko.
ZOBACZ WIDEO: Brutalny nokaut. Cios idealny! "Skleił się z twarzą!"
Serwis segodnya.ua dodaje, że Kliczko przekazał władzom bokserskich federacji, co zrobi, gdy któryś z Rosjan będzie walczył pod flagą swojego kraju, a na początku rozbrzmi rosyjski hymn.
Były mistrz świata wyznał, że jeśli tak się stanie, to publicznie zanurzy wywalczony tytuł w wiadrze krwi.
- Władimir grozi, ponieważ utrzymuje jasne stanowisko. Sport ma wielką moc i sportowcy muszą się zjednoczyć. Tylko wspólnymi wysiłkami możemy zatrzymać tę wojnę. Teraz świat jest czarno-biały. Albo ludzie popierają pokój i Ukrainę, ale wspierają wojnę i agresywną Rosję - powiedział brat Władimira, Witalij Kliczko.
Czytaj także:
Błachowicz nie zakłada innego scenariusza. "Dla mnie to oczywiste"
Ministerstwo potwierdziło. Wiktor Ponatenko nie żyje