Chris Billam-Smith zachował tytuł w swojej pierwszej obronie pasa mistrzowskiego. Brytyjczyk na przestrzeni siedmiu rund przegrywał z Mateuszem Masternakiem, ale po ciosach na korpus złamał Polakowi żebro. Tym samym pretendent musiał wycofać się z pojedynku przed ósmym starciem.
Kibice i komentatorzy byli w szoku po przerwaniu walki, ale Billam-Smith zapewniał, że zdawał sobie sprawę z problemów "Mastera". - Wiedziałem, że go zraniłem, bo od razu zwolnił. To zakończyło walkę - powiedział Brytyjczyk na gorąco przed kamerami Sky Sports.
Do siódmej rundy Masternak pokazywał się z dobrej strony. Był szybszy, wyprowadzał więcej ciosów, świetnymi kombinacjami obijał twarz rywala, który wydawał się bardziej zmęczony. Mimo to, Billam-Smith jest przekonany, że wygrałby z Polakiem, gdyby ten kontynuował pojedynek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w Polsce odwołują mecze. A w Rosji? Spójrzcie sami
- Wierzę, że bym go dopadł. Zacząłem szukać ciosów. Szkoda, że się wycofał, bo wierzę, że pokazałbym dojrzałość - zapewnił.
33-latek dodał, że była to jego najtrudniejsza walka w karierze. - Bardzo go szanowałem w trakcie przygotowań. Powiedziałem, że będzie to moja najtrudniejsza walka i on to udowodnił. Sam utrudniłem sobie pracę, zbyt mocno starałem się zadać jeden nokautujący cios - przyznał.
Na gorąco po walce wypowiedział się również Masternak, który ujawnił, że nigdy nie czuł takiego bólu (więcej przeczytasz TUTAJ).
Czytaj też: Lawina komentarzy po walce. W kółko przewija się jedno słowo