Waga ciężka to często również duże emocje. Tak też było w starciu Artura Bizewskiego (9-0, 4 KO) z Marcinem Sianosem (0-1). Obaj to doświadczeni zawodnicy w sportach walki, którzy próbowali swoich sił w różnych dyscyplinach. Tym razem postanowili się zmierzyć w boksie. Co więcej, dla Sianosa to był debiut... i zostanie on zapamiętany na długo.
Pierwsza runda przebiegała dość zaskakująco. Mogłoby się wydawać, że Bizewski powinien wykorzystać swoje doświadczenie na ringu, ale to Sianos był bardziej skuteczny. W pewnym momencie miał nawet zamroczonego rywala po trafieniu go prawym sierpem. Ostatecznie jednak Bizewski dotrwał do końca rundy.
Kiedy wydawało się, że drugie starcie dla Sianosa może być formalnością, ten zrobił coś skandalicznego. Zachował się jakby walczył w swojej podstawowej dyscyplinie, czyli MMA. Wszedł w nogi rywala, którego obalił. Gdy Bizewski był na macie, to jeszcze oberwał dwoma uderzeniami z łokcia.
ZOBACZ WIDEO: Marian Ziółkowski wraca do klatki KSW! Znamy jego rywala
Po tym zachowaniu sędzia nie miał żadnych wątpliwości i zdyskwalifikował debiutanta. Na tym jednak nie koniec. W hali zgromadzona była grupa kibiców Artura Bizewskiego, i ci chcieli sami wymierzyć sprawiedliwość Sianosowi. Ostatecznie rozróbę udało się powstrzymać dzięki interwencji ochrony. Po tym zamieszaniu oburzenia całym zajściem nie krył Bizewski.
- Frajerski numer. Do tej pory miałem do niego szacunek, ale się k***a nie robi - podsumował dobitnie triumfator.
Skandal podczas starcia Artur Bizewski - Marcin Sianos
— Polsat Sport (@polsatsport) March 2, 2024
"Zapomniał, że to nie jest MMA" pic.twitter.com/cLgzrCEHT3
Zobacz także: Joshua vs. Ngannou. Poznaliśmy pełną kartę walk
Zobacz także: Show Legierskiego na gali Oktagon MMA