Oczekiwania wobec pojedynku Anthony'ego Joshuy (28-3) z Francis Ngannou (0-2) były ogromne, zwłaszcza po ostatnim występie byłego mistrza UFC przeciwko Tysonowi Fury'emu. Wówczas Ngannou sprawił wielkie problemy aktualnemu mistrzowi świata wagi ciężkiej w boksie, będąc blisko znokautowania rywala. Dlatego spodziewano się, że pojedynek z Joshuą będzie równie emocjonujący. Jednak rzeczywistość okazała się inna.
Już od pierwszej rundy podczas gali w Rijadzie widzieliśmy intensywną wymianę ciosów z obu stron. W tej konfrontacji zdecydowanie lepszy okazał się Anthony Joshua. Były mistrz świata już w pierwszej rundzie położył zawodnika MMA na matę, choć ten jeszcze wtedy uchronił się przed porażką. Decydujący moment nastał w drugiej rundzie.
Ngannou znów znalazł się na matę, lecz wstał i wrócił do walki. Jednak było widać, że jest oszołomiony. To wykorzystał Joshua, który trafił go potężnym prawym sierpowym, kończąc pojedynek przez nokaut. Kameruńczyk upadł na matę nieprzytomny i długo nie podnosił się. Ten nokaut był spektakularny.
Anthony Joshua, były mistrz świata w wadze ciężkiej organizacji WBO, WBA, IBF i IBO, w Rijadzie stoczył swój 31. pojedynek zawodowy, odnosząc 28. zwycięstwo, 25. przed czasem. "AJ" w przeszłości pokonał takich zawodników jak Władimir Kliczko, Kubrat Pulew czy Aleksandr Powietkin. Jednak dwukrotnie musiał uznać wyższość Ołeksandra Usyka, który odebrał mu wszystkie tytuły w kategorii ciężkiej. W Rijadzie Brytyjczyk odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu, potwierdzając, że jest jednym z głównych kandydatów do zmierzenia się z wygranym walki Ołeksandr Usyk vs. Tyson Fury.
ZOBACZ WIDEO: Brutalne słowa nt. polskiego pięściarza. "To powinien być absolutny koniec"
Zobacz także: 10 sekund i koniec. Tak kończy się lekceważenie rywala
Zobacz także: Eksperci zachwyceni po walce Joshua vs. Ngannou