Adamek na blogu: Była wojna na pięści

[tag=8102]Tomasz Adamek[/tag] już tradycyjnie na swoim blogu napisał co czuje po walce. - Tym razem zapowiedzi Walkera i moje znalazły potwierdzenie w ringu - czytamy w najnowszym wpisie.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez kilka dni czekałem w ciszy i zastanawiałem się, jak fani boksu ocenią moją walkę z Walkerem. Czytałem artykuły opisujący walkę w różnych mediach. Dziś na spokojnie, kiedy opadły emocje mogę powiedzieć, że zdecydowana większość fanów doceniła moją wygraną. Tym razem zapowiedzi Walkera i moje znalazły potwierdzenie w ringu. Była wojna na pięści.

Pierwsza runda, to wzajemne badanie. Druga runda to początkowo zdecydowanie Walkera i realizacja jego założeń taktycznych. Zaplanował polowanie swoim prawym i dopiął tego. Zrobił to wszystko szybko i w chwili, gdy kiepsko stałem na nogach. Efekt widoczny na zdjęciach z gali. Padłem na ring, nogi zadarte do góry, ale na szczęście obyło się bez utraty przytomności. Na tym zdjęciu raczej widzę swoje zaskoczenie niż zamroczenie od ciosu. Pozbierałem się szybko i przetrwałem jego frontalny, lecz nieskuteczny atak. Machał rękoma, jak żniwiarz koszący zboże, gdy ja w tym czasie skulony uciekałem od jego ciosów. Nie skaleczył mnie tymi ciosami, bo udało mi się ich uniknąć, bądź zablokować. Po chwili odpuścił, zobaczyłem zdyszanego Walkera i odniosłem wrażenie, że jest bardziej zmęczony ode mnie. Musiałem zaatakować, bo on stracił w tym ataku sporo sił. Ja nie byłem zamroczony a sam upadek jedynie mnie zdeprymował i pobudził do ataku. Trafiłem lewym prostym raz i drugi. Było 22 sekundy do końca drugiej rundy, jak przystąpiłem do frontalnego ataku. Walker w rewanżu przykląkł na ringu po mojej kontrze, jakby chciał przeprosić za to, że posłał mnie chwilę wcześniej na deski. Po wyliczeniu Walkera przez sędziego ringowego, chciałem dokończyć dzieła. Nie zdążyłem. Koniec rundy. Sędzia z trudem zorientował się, że był gong, który utonął w okrzykach fanów.

Trzecia i czwarta runda pozwoliła mi nabrać pewności siebie. W piątej postanowiłem podkręcić tempo i zaatakować. Udało się, sędzia po zadaniu przeze mnie serii kilkunastu ciosów, bez odpowiedzi Walkera, przerywał pojedynek. To był emocjonujący show, bo tak twierdzili fani boksu, dziennikarze i znajomi. Inni podkreślali, że wrócił stary, dobry Adamek i jego styl zapamiętany z walk w niższych kategoriach wagowych. Cenię sobie opinie znanych fachowców takich jak red. Janusz Pindera z którym spotykałem się przed walką i po walce z Walkerem. Mówił mi, że walka była emocjonująca i ma osobiste skojarzenia z innymi wcześniejszymi walkami w wadze ciężkiej. Ważne, że pomimo bardzo mocnych ciosów wyprowadzanych przez Walkera z lewej i prawej ręki, nie zrobiły mi krzywdy. Trener Roger Bloodworth, też przeżył emocje. W narożniku był jednak opanowany. Namawiał mnie abym się rozluźnił i zaczął boksować po swojemu. To wystarczyło, abym odwrócił obraz walki. Kolejna walka wygrana przed czasem, poprawi moje statystyki. Pokazałem, że jeśli dobrze trafię to mogę posłać na ring boksera postury Walkera. On długo po walce kręcił głową i był niezadowolony z tego, że nie wykończył swojej akcji z początku drugiego starcia. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim fanom, którzy przyszli dopingować mnie w Prudential Center o tak nietypowej porze. Dziękuję fanom boksu w Polsce i przepraszam za zamieszanie związane z przekazem telewizyjnym choć, jak wiadomo nie miałem wpływu na ten fakt. Eksperyment z porą walki i formą przekazu przeszedł już do historii. W dalszym ciągu myślę jeszcze o jednym pojedynku w tym roku. Wstępna data 22 grudnia, jest też nie do końca doskonała. To tylko dwa dni przed Świętami Bożego Narodzenia, a więc w okresie przygotowań światecznych. Czy w tym czasie fani boksu znajdą czas na oglądanie walk bokserskich? Ciekawy jestem co fani boksu myślą na temat tego terminu. Kolejnym tematem jest dobór oponenta na tę walkę. Liczę, że w najbliższych tygodniach moi promotorzy rozpracują te dwie sprawy.

Źródło artykułu: