Analizę tego wyboru przeprowadził amerykański żurnalista Pedro Fernandez. Były policjant w San Francisco oraz czterokrotny zwycięzca amatorskiego turnieju "Golden Gloves" poważnie obawia się o zdrowie Pacquiao (54-5-2, 38 KO), który w grudniu przegrał przez okrutny nokaut z Juanem Manuelem Marquezem.
- Postawienie naprzeciw Manny’ego Pacquiao Brandona Riosa jest grą w rosyjską ruletkę. Zarówno dla kariery, jak i życia "Pac Mana". Jeśli Manny jest uszkodzony, czego my nie wiemy, może nawet sam zainteresowany tego nie czuje, to w rywalizacji z Riosem będzie poważnie rozbity. Mając na uwadze wszystkie zasługi Filipińczyka w boksie, po co tak ryzykować? - pyta dziennikarz.
"Bam Bam" Rios (31-1-1, 23 KO) w życiu codziennym nie uchodzi za dżentelmena, a w ringu również potrafi wydobyć z siebie bestię.
- Konfrontacja z takim rywalem jest cholernie ryzykowna. Rios poza ringiem to kawał chama, a między linami zamienia się w niezłego wojownika - dodał Fernandez.