Pierwsze rundy były w wykonaniu Polaka słabe. Pretendent narzucił bardzo szybkie tempo i zepchnął mistrza do głębokiej defensywy. Momentami wyglądało to dramatycznie dla kibiców z naszego kraju i zapewne niejeden wieszczył rychłą porażkę "Diablo".
Jeszcze gorzej zrobiło się w trzeciej odsłonie, gdy sędzia liczył Krzysztofa Włodarczyka po prawym sierpowym. Mnóstwo pracy miał też narożnik czempiona. Powód? Obfite krwawienie z łuku brwiowego.
Rachim Czakijew konsekwentnie budował przewagę punktową, ale okupił to ogromnym ubytkiem sił. Zbyt wysokie tempo, jakie narzucił w początkowych fragmentach okazało się dla niego zgubne. Wszystko odwróciło się o 180 stopni w szóstej odsłonie, gdy po serii szybkich ciosów Rosjanina "Diablo" wystrzelił potężnym lewym sierpowym i posłał oponenta na deski.
To był moment przełomowy, po którym inicjatywę w ringu zdecydowanie przejął Włodarczyk. Znakomicie wyprowadzane sierpy sprawiły, że w siódmej rundzie Czakijew został wyliczony po raz drugi, zaś w ósmej po raz ostatni. Osłabiony pretendent nie miał już siły ani ochoty dalej boksować i sędzia przerwał pojedynek.
"Diablo" pokazał w Moskwie niesamowity charakter. Mało jest pięściarzy, którzy po tak słabym początku potrafią się pozbierać i całkowicie odmienić losy pojedynku. Polak udowodnił jednak, że jest prawdziwym czempionem. Dał się wyszumieć przeciwnikowi, a gdy nadszedł odpowiedni moment, perfekcyjnie wykorzystał swoje doświadczenie.
Efekt? 48. zwycięstwo w zawodowej karierze (34. przed czasem) i piąta udana obrona pasa mistrza świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej! Czakijew doznał natomiast pierwszej porażki.
Czakijew walczył bez głowy i zasłużenie przegrał bo bo Czytaj całość