Tyson Fury: Niech mi odbiorą licencję. Mam to gdzieś

Brytyjska Komisja Bokserska zagroziła Tysonowi Fury'emu odebraniem licencji na zawodowe walki. Dwumetrowemu mieszkańcowi Manchesteru to jednak nie przeszkadza.

W tym artykule dowiesz się o:

Wybryki Anglika na konferencjach prasowych przed odwołaną walką z Dereckiem Chisorą nie umknęły władzom BBofC, którzy zdecydowali się wezwać pięściarza na specjalne posiedzenie 13 sierpnia. Kara może być sroga. - Nie pójdę tam. Mnie to w ogóle nie interesuje. Nikt nie będzie mi mówić, co mam robić. Byłem już na takich spotkaniach. Ci ludzie zachowują się jak nauczyciele do małego ucznia - stwierdza Tyson Fury.
[ad=rectangle]
25-latek ma już plan rezerwowy w razie odebrania mu licencji przez komisję brytyjską. - Mogę walczyć w Irlandii, kiedyś miałem już tamtejszą licencję. Jeżeli chcą mnie zdyskwalifikować, to proszę! - uważa pięściarz wagi ciężkiej, po czym dodaje: - Mam dość bycia szkalowanym. To wariactwo. Za każdym razem wlepiają mi kary. Mam to gdzieś. To dzięki mnie zarabiają. Jeżeli dalej będą mnie tak traktować, zarobi ktoś inny.

Newsy, ciekawostki, dyskusje - śledź nas na Facebooku!

Kolejny pojedynek Fury'ego miał się odbyć 26 lipca podczas gali w Manchesterze. Wskutek złamania ręki Chisory do starcia jednak nie dojdzie.

Komentarze (0)