Oscar De La Hoya nie pozostawia suchej nitki na Floydzie Mayweatherze

Oscar De La Hoya najwidoczniej do dzisiaj nie może pogodzić się z porażką, którą w 2007 roku zadał mu Floyd Mayweather Junior i jawnie kpi z dawnego rywala. Informacja o emeryturze "Pięknisia" szczerze zadowoliła mistrza olimpijskiego.

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło
W 2007 roku w Las Vegas Mayweather Junior pokonał De La Hoyę niejednogłośnie na punkty, a część obserwatorów do dziś spiera się o słuszność tego werdyktu. "Złoty Chłopiec" najwidoczniej odczuwa zadrę do rodaka, którego nie darzy sympatią. Pomimo że "Piękniś" jest jednym z najwybitniejszych pięściarzy naszych czasów, nie może liczyć na ciepłe słowa ze strony dawnego konkurenta.

Sobotnia walka z Andre Berto, którą Mayweather wysoko wygrał na punkty,  to definitywny koniec ringowych popisów najbogatszego sportowca świata. Zdaniem De La Hoi to była wyjątkowo nudna era w dziejach zawodowego boksu.

- Cieszę się, że zdecydowałem się oglądać film Disneya [zamiast walki Mayweather vs Berto]. Dobiegła końca najgorsza era w historii boksu, teraz skupmy się na kolejnych 10 latach - zakomunikował za pośrednictwem Twittera, przypominając o zbliżających się hitach, a więc potyczkach Alvarez vs Cotto i Gołowkin vs Lemieux.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×