Mateusz Masternak: wiedziałem, że nie mam co liczyć na przychylność sędziów

- Podejmując wyzwanie walki z Tonym Bellewem, mając już doświadczenie z wyjazdowych walk, wiedziałem, że nie mam co liczyć na przychylność sędziów - napisał na Facebooku Mateusz Masternak po sobotniej porażce w Londynie.

W tym artykule dowiesz się o:

Po dwunastu rundach Mateusz Masternak przegrał w Londynie z Bellewem walkę o tytuł mistrza Europy w wadze junior ciężkiej. Sędziowie punktowali 115:112, 115:112 i 115:113 dla Brytyjczyka.

- Zapowiadałem wojnę ringową i tak się też stało. Wiem, że na polskim bądź niemieckim ringu na pewno bym wygrał ten pojedynek i dziś wszyscy cieszylibyśmy się z pasa mistrza Europy - przekonuje Masternak na swoim profilu na Facebooku.

- Każdy luźno rzucony cios Bellew nagradzany był głośną owacja i tylko ja wiedziałem, że nie robią one na mnie żadnego wrażenia. Jedyny, który poczułem, to ten z dwunastej rundy. Na pewno jego rundy to pierwsza, trzecia i dwunasta, a w pozostałych czułem przewagę - dodaje.

Z drugiej strony, Masternak docenia umiejętności Bellewa i jego postawę w sobotniej walce.

- Bellew również zostawił w ringu serce. To światowej klasy zawodnik z dużym doświadczeniem. Po walce przyszedł do mojej szatni i przeprosił za to, że po takim pojedynku musiałem zejść z ringu jako przegrany - wyjawia Mateusz Masternak.

- Ta walka tylko utwierdziła mnie w tym, że zasłużenie zaliczam się do światowej czołówki. Prawdziwy kibic boksu wie, że to była najlepsza walka na tej gali i stojąca na najwyższym poziomie. Znajdą się tacy, co stwierdzą, że powinienem był go znokautować, ale przecież boks polega nie tylko na nokautach. Nie zamierzam zbaczać z drogi i dalej będę szedł twardo do przodu - podkreśla.

Zobacz także: Ostre słowa o zachowaniu Szpilki i Włodarczyka. "To szczyt dziecinady!"

Źródło artykułu: