- Moim zdaniem ostatnią osobą, która powinna się w tym tonie wypowiadać o innym bokserze. Jak on mógł stwierdzić, że Deontay Wilder stchórzył przed walką z Aleksandrem Powietkinem, skoro sam niedawno uciekł przed rewanżem z Krzysztofem Włodarczykiem? - pyta współwłaściciel grupy Sferis KnockOut Promotions w rozmowie z serwisem ringpolska.pl.
- Wszyscy doskonale pamiętamy, że Krzysiek zgodził się bronić z Drozdem tytułu WBC, ale miał prawo do rewanżu w razie porażki. Miał słabszy dzień, Drozdowi udało się wygrać, a do drugiej walki nie doszło. Grigorij Drozd wykorzystał fakt, że Włodarczyk się rozchorował i uciekł przed rewanżem z "Diablo". On nie powinien nazywać teraz Wildera tchórzem - ocenia Andrzej Wasilewski.
Przypomnijmy, że walka Deontaya Wildera z Aleksandrem Powietkinem miała się odbyć 21 maja w Moskwie. Pojedynek został jednak przełożony ze względu na aferę dopingową, która dotyczy Rosjanina.
U pretendenta do tytułu wykryto w kwietniu tego roku meldonium, środek widniejący na liście substancji dopingujących. Federacja WBC do samego końca czekała z wydaniem oświadczenia dotyczącego Powietkina.
Ostatecznie o przełożeniu walki o mistrzostwo świata federacji WBC poinformował na Twitterze Andriej Riabinski, promotor Aleksandra Powietkina.
Już 28 maja gala w Szczecinie, na której wystąpią Krzysztof Włodarczyk, zbliżający się wielkimi krokami do walk z najlepszymi na świecie Michał Cieślak oraz Krzysztof Zimnoch. Bilety do nabycia tutaj.
ZOBACZ WIDEO - Próbowali nakręcić nienawiść między Joanną Jędrzejczyk a Karoliną Kowalkiewicz