Waldemar Ossowski: Frustracja Artura Szpilki. W jego wieku Gołota bił czterech rywali rocznie (komentarz)

PAP
PAP

Artur Szpilka, powracający do formy, głodny walk i dużych wyzwań, od 15 miesięcy nie wyszedł na zawodowy ring. Kontuzja już dawno zaleczona, "Szpila" w formie życia, brak tylko rywali i konkretów umów. Ostatnio jego kariera to ciągłe domysły.

W tym artykule dowiesz się o:

Miał być wielki powrót i walka w lutym z Dominikiem Breazeale, wszystko niby było już ustalone. Nagle pojedynek nie dochodzi do skutku, Izu Ugonoh wskakuje na miejsce "Szpili" z bliżej nieokreślonych przyczyn, ale każda wymówka jest dobra. Starcie z topowym rywalem, które ponownie mogłoby sprawić, iż o Szpilce mówiłoby się w kontekście mistrzowskich pojedynków, spełzła na niczym.

Kibice, którzy już zarezerwowali sobie bilety na galę w Birmingham przeżywają zawód, podobnie jak sam Szpilka. Widać bowiem, że polska nadzieja na sukces w wadze ciężkiej ma już dość ciągłych niedomówień, on po prostu chce walczyć, ale nie ma gdzie i z kim. Nagle na horyzoncie pojawia się szansa pojedynku z innym Polakiem na Brooklynie, Adamem Kownackim. Trwają przymiarki na termin kwietniowy, pojedynek może wzbudzić wielki zainteresowanie Polonii i przyciągnąć tłumy ludzi przed telewizory. Dużo szumu, mało konkretów, w mediach raz pojawiają się informację, że starcie jest już dogadane, po czym sami bokserzy nie za wiele mogą w tej kwestii powiedzieć. Wątpliwości rozwiewa w końcu dziennikarz Przemysław Garczarczyk, który informuje, że do polsko-polskiej bitwy nie dojdzie, z powodu kłopotów Kownackiego z zębem. I ponownie z dużej chmury mały deszcz.

W międzyczasie zdążyły się już w mediach pojawić plotki o ewentualnej walce "Szpili" z Krzysztofem Zimnochem, i to w Polsce, a konkretnie w Gdańsku, jak poinformował pięściarz z Wieliczki. W tym przypadku nikt jednak również nie podał konkretów, wiadomo, że obóz Zimnocha do takiego pojedynku mocno nalega, a Szpilka nie mówi "nie".

Frustracja Artura Szpilki, który w wielu wywiadach dał już do zrozumienia, że jego kariera jest prowadzona nie po jego myśli, sięga zenitu. Cytat z wywiadu z TVP Sport mówi wszystko w tej kwestii: - Szczerze to ja nic nie wiem. Promotor Andrzej Wasilewski co jakiś czas napisze do mnie SMS, że mogę być spokojny, że walka będzie w kwietniu, jednak to wszystko. Jak dzwonię, to nie odbiera. Jestem już zdenerwowany całą tą sytuacją, bo strasznie brakuje mi boksowania. Ile razy przecież można zabierać się do przygotowania, szykować formę życia, będąc w niepewności, czy walka w ogóle się odbędzie?

ZOBACZ WIDEO Łukasz Piszczek: Od początku wiedziałem, co chcę zrobić

Artur Szpilka w kwietniu skończy 28 lat. Polak ma za sobą walkę o mistrzostwo świata, jest rozpoznawalny wśród zawodników wagi ciężkiej i co najważniejsze ma za sobą rzeszę fanów, polskich wiernych kibiców, którzy oczekują na sukces rodaka w królewskiej dywizji. Przyznam jednak, że potencjał, który w nim drzemie nie jest do końca wykorzystywany. O ile decyzja o przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych była słuszna, a droga prowadzenia kariery do walki z Deontayem Wilderem pozostawała bez zarzutów, tak po nokaucie z raką "Brązowego Bombardiera" coś stanęło w miejscu. Promotorzy, obudźcie się!

Dla porównania, Andrzej Gołota w wieku Artura Szpilki boksował cztery, a nawet pięć razy do roku. Z podobną częstotliwością bił się Tomasz Adamek, kiedy wdzierał się na szczyt wagi półciężkiej. - Nie przyjechałem do USA na wakacje - mówi "Szpila" i to jest najlepsze podsumowanie jego obecnej sytuacji. Promotorzy, koniec z SMS-ami, trzeba działać, bo marnuje nam się wielki talent!

Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>> 

Źródło artykułu: