Do starcia Andrzeja Fonfary (29-4, 17 KO) z Adonisem Stevensonem (28-1, 23 KO) dojdzie w Montrealu. Będzie to rewanż za walkę z 2014 roku, z której zwycięsko wyszedł Kanadyjczyk.
- To było moje marzenie - zrewanżować się mu za tę porażkę w 2014 roku. Jestem tutaj, jestem gotowy i to jest mój czas. W sobotę wyjdę na ring po to, żeby zostać mistrzem świata - zapowiada Fonfara w rozmowie z Polsatem Sport.
Stevenson jest mańkutem, co przed trzema laty sprawiło Fonfarze duże trudności. Teraz jest jednak dobrej myśli: - Na razie bilans walk z pięściarzami leworęcznymi mam dodatni. Ten styl rywali nie sprawia mi trudności. Walczyłem z takimi w czasach amatorskich, a w karierze zawodowej stoczyłem z nimi cztery walki i trzy z nich wygrałem. Przegrałem tylko ze Stevensonem, który ma z czego uderzyć.
Fonfara prowokuje Kanadyjczyka, przypominając mu, że w 2014 roku asekurował się, mówiąc przed wejściem na ring o swoich problemach zdrowotnych.
- Chciałbym, żeby Stevenson nie wykręcał się kontuzją pleców jak trzy lata temu. Mówił, że nie był gotowy. Teraz chcę, żeby on był w pełni formy. Chcę walczyć z nim jak równy z równym, żadnych wymówek. Ja jestem gotowy fizycznie i mentalnie, więc oczekuję tego samego od niego - mówi polski pretendent do tytułu mistrza świata.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Jurkowski wzruszony po KSW 39: To zostanie ze mną do końca życia