[tag=36435]
Deontay Wilder[/tag] nie jest szczęśliwy z powodu tego, że 4 listopada w Nowym Jorku stoczy pojedynek rewanżowy z Bermane Stivernem. Mistrz świata WBC wagi ciężkiej wolałby zmierzyć się z Luisem Ortizem albo Aleksandrem Powietkinem, ale, jak sam przyznaje, najlepsi pięściarze go unikają.
32-letni "Bronze Bomber" jest sfrustrowany tym faktem i zapowiada, że w przypadku porażki ze Stivernem zakończy karierę bokserską i przejdzie do... MMA! - Jeśli Stiverne mnie pokona, to odejdę. Nawet nie będę żałował, bo i tak wszyscy mnie unikają. Najlepsi pięściarze nie chcą ze mną walczyć. Chciałbym potwierdzić, że jestem najlepszy, ale jak mam to uczynić, skoro najlepsi uciekają przede mną! - powiedział mediom Wilder.
Deontay Wilder threatens to quit boxing for MMA career if he loses to Bermane Stiverne and loses Anthony Joshua sh… https://t.co/4PTMukFHXt
— The Sun MMA (@TheSunMMA) 25 października 2017
- Walki z Powietkinem i Ortizem zostały odwoływane, bo oni ze strachu brali doping. Jeśli przegram w listopadzie, to boks dla mnie przestaje istnieć. Przejdę wtedy do MMA lub gdzie indziej - dodał Amerykanin.
Przypomnijmy, że rywalem Wildera na ringu w Nowym Jorku miał być Ortiz. Pod koniec września okazało się jednak, że Kubańczyk nie przeszedł testów na obecność środków dopingujących i jego miejsce - jako obowiązkowy pretendent do tytułu - zajął Kanadyjczyk, którego "Bronze Bomber" pokonał już raz w 2015 r.
ZOBACZ WIDEO KSW 40: Polityło największym zaskoczeniem gali?