Polak pokonując Rosjanina awansował do półfinału turnieju World Boxing Super Series w kategorii crusier. Teraz Krzysztof Głowacki zmierzy się z Łotyszem Mairisem Briedisem. W drugiej parze Yunier Dorticos spotka się z Andrew Tabitim.
"Główka" w rozmowie z Kamilem Wolnickim z "Przeglądu Sportowego" opowiedział o pojedynku i Maksimie Własowie, który zaskoczył go odpornością na ciosy.
- Nastawiałem się na trudną przeprawę z bardzo niewygodnym rywalem i to się sprawdziło. Do tego Własow okazał się wyjątkowo odporny na ciosy, a stawiałem akurat, że aż taki nie będzie - przyznał Polak.
32-latek wypowiedział się także na temat przygotowań. Okazało się, że nie obyło się bez problemów zdrowotnych.
- Brałem antybiotyki, dostałem też zastrzyk w łokieć. Wszystko jednak poszło zgodnie z planem. Wyszedłem do ringu i mogłem bić. Nie rozmawiajmy jednak o tym, bo jeszcze się coś do mnie doczepi. Zawsze tak było, jak tylko zaczynałem opowiadać o tym, że świetnie się czuję. Jest dobrze, oby tak było jak najdłużej i tak to zostawmy, w porządku? - zaznaczył Głowacki.
Polak został zapytany również o pas mistrza świata, który wywalczył. Głównym celem zawodnika jest to, aby zostać numerem jeden w wadze junior ciężkiej.
- Znaczenie ma zwyciężanie w turnieju. Dotychczas wygrałem ćwierćfinał, a ja zacząłem walczyć w tych zawodach, żeby być numerem jeden i odebrać trofeum Muhammada Alego, które jest stawką tej imprezy. Na razie więc spokojnie. Cieszę się, wiadomo, ale cały czas idę dalej - zakończył "Główka".
ZOBACZ WIDEO ACB 90: trener Marcina Helda ocenił walkę w Moskwie