Remis w pojedynku Deontay Wilder vs Tyson Fury oznacza, że tytuł mistrza świata federacji WBC pozostał u Amerykanina. Z punktacją walki w Staples Center w Los Angeles nie zgadza się jednak były niekwestionowany zawodowy mistrz świata w wadze ciężkiej, Brytyjczyk Lennox Lewis.
"Sędziowanie tej walki przenosi mnie z powrotem do mojej pierwszej konfrontacji z Evanderem Holyfieldem (w marcu 1999 r., sędziowie ogłosili wtedy niejednogłośny remis - przyp. red.). Pokazuje, jak trudno jest Brytyjczykowi przyjechać do Ameryki i zabrać komuś pas, nawet jeśli to tak wygląda, jak widzieliśmy. Wielki szacun dla Tysona, który nigdy nie przestaje mnie zadziwiać. Trzymaj głowę wysoko!" - napisał na Twitterze 53-letni Lewis.
This #WilderFury judging takes me back to my first fight with @holyfield Just goes to show how hard it is for a Brit to come to America and take someone’s belt even tho that’s what we clearly saw. Big up to @Tyson_Fury who never ceases to amaze me. Hold ur head high!
— Lennox Lewis (@LennoxLewis) 2 grudnia 2018
Pojedynek w Los Angeles, który zapowiadany był jako jedna z najważniejszych potyczek XXI wieku w wadze ciężkiej, nie rozczarował kibiców boksu zawodowego. Rywalizacja w ringu była bardzo wyrównana i po dwunastu rundach sędziowie orzekli remis punktując: 115-111 dla Wildera, 114-110 dla Fury'ego oraz 113-113.
ZOBACZ WIDEO KSW 46: federacja nie chce się pogodzić z decyzją Mameda Chalidowa
A najlepszym sędzią jest nokaut. Nie ma wtedy kontrowersji.