Adam Kownacki przed życiową szansą. W planach walka o mistrzostwo świata

Getty Images / Sarah Stier / Na zdjęciu: Adam Kownacki
Getty Images / Sarah Stier / Na zdjęciu: Adam Kownacki

W najbliższą sobotę, kolejny pojedynek w drodze po pas mistrza świata stoczy Adam "Babyface" Kownacki. Rywalem Polaka w gali na Brooklynie będzie były pretendent do tytułu mistrza świata – Gerald Washington.

W tym artykule dowiesz się o:

Z całą pewnością Adam Kownacki, mieszkający na co dzień na Brooklynie w Stanach Zjednoczonych, może być uznawany obecnie za najlepszego polskiego pięściarza wagi ciężkiej. "Babyface" w bezpośredniej konfrontacji o te miano zmierzył się 15 lipca 2017 roku z Arturem Szpilką. Zdania ekspertów pięściarstwa przed pojedynkiem były bardzo podzielone. Jedni stawiali na spokojny i wyrachowany boks "Szpili", inni twierdzili zaś, że napierający Kownacki zdoła przełamać podejrzanego o szklaną szczękę Szpilkę.

Pojedynek od pierwszego gongu był bardzo wyrównany, żaden z pięściarzy nie był w stanie narzucić drugiemu swoich warunków. Mocniejsze i czystsze ciosy spadały jednak na głowę 29-letniego Szpilki. W czwartej odsłonie potyczki zaatakował pochodzący z Łomży Kownacki, który po serii ciosów posłał przeciwnika po raz pierwszy na deski. "Szpila" po tych uderzeniach był bardzo ogłuszony, zdołał jednak podnieść się i kontynuować walkę. Swojej szansy nie przepuścił jednak "Babyface", który ponowił atak, zmuszając sędziego ringowego do przerwania pojedynku.

Od czasu tamtej rywalizacji, Kownacki znalazł się na ustach nie tylko polskich kibiców boksu zawodowego, ale o Polaku zaczął mówić cały świat. Przekonywujące zwycięstwo nad byłym pretendentem do tytułu mistrza świata utwierdziło nie tylko fanów, ale i ekspertów w tym, że Kownacki może toczyć ciekawe boje z pięściarzami czołówki wagi ciężkiej. Dotychczasowe wygrane łomżanina były efektowne, Polak słynął z ofensywnego stylu jednak brakowało mu w swoim rekordzie imponujących nazwisk.

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #28: najlepsze akcje z gali FEN 23

Adam Kownacki po pojedynku ze Szpilką, za który zainkasował 100 tysięcy dolarów, stał się obiektem zainteresowań kolejnych rzesz kibiców, którzy coraz liczniej przychodzili na jego walki. "Babyface" pół roku później zmierzył się z solidnym Iago Kiladze. Pojedynek odbył się w Barclays Center na Brooklynie. Ta hala stała się niejako domem pięściarza, dla którego był to w niej szósty występ. Polak podczas oficjalnego ważenia okazał się znacznie cięższy od rywala. Łomżanin wniósł na wagę prawie 118 kilogramów, natomiast Gruzin równo 100 kilogramów. Przewaga fizyczna Kownackiego w ringu widoczna była już od pierwszego gongu. Ofensywnie usposobiony Polak znacznie częściej i silniej trafiał rywala, któremu te ciosy z rundy na rundę odbierały ochotę do kontynuowania walki. Momentem kulminacyjnym okazała się być 6. runda, w której Kownacki posłał przeciwnika na deski. Choć Kiladze zdołał się podnieść na osiem, sędzia ringowy widząc bezradność i brak chęci do kontynuowania walki, przerwał starcie.

Dla Kownackiego, była to siedemnasta wygrana w karierze, w tym trzynasta przed czasem. O Polaku z dnia na dzień robiło się coraz głośniej. Po tej wyraźnej wygranej, nadszedł największy test w karierze pięściarza. "Babyface" 8 września 2018 roku stanął oko w oko z byłym mistrzem świata federacji IBF w wadze ciężkiej – Charlesem Martinem. Amerykanin tytuł stracił w konfrontacji z niekwestionowanym czempionem, Anthonym Joshuą. ‘

Od początku pojedynku swoje warunki starał narzucić się Kownacki, który spychał Martina do defensywy. Były mistrz świata nie radził sobie dobrze z atakami Polaka, nie potrafił boksować z kontry. Pojedynek odbywał się głównie w półdystansie, gdzie lepiej czuł się niższy i częściej trafiający Kownacki. Prawdziwym piekłem dla obu pięściarzy okazały się końcowe rundy, w szczególności odsłona numer 10. Polak ostatkami sił wywierał presję na przeciwniku, który skutecznie jednak stopował go ciosami prostymi. Ostatnia minuta potyczki to istne szaleństwo. "Babyface" po ciosach Martina wyraźnie chwiał się na nogach. Po chwili jednak, Polak odpowiedział Amerykaninowi i to ten znalazł się na skraju nokautu. Na sam koniec kibice obejrzeli bestialską wymianę, która w fantastyczny sposób podsumowała przebieg całego pojedynku.

Po niezwykle emocjonującym starciu, kibice dziękowali pięściarzom owacjami na stojąco. Sędziowie punktowi, którzy zmuszeni byli wyłonić zwycięzcę tej walki, wytypowali jednogłośną wygraną Adama Kownackiego w stosunku 96-94. Ta wygrana umieściła Polaka w topowej 10 zawodników wagi ciężkiej.

Kolejną przeszkodą "Babyface’a" w drodze do walki o mistrzostwo świata, będzie 36-letni Gerald Washington. Amerykanin, który jest byłym wojskowym już raz w swojej karierze starał się zdobyć najważniejsze trofeum w boksie zawodowym. Pięściarz w lutym 2017 roku zmierzył się w starciu o pas federacji WBC z niepokonanym Deontayem Wilderem. Król nokautu, bo takim mianem określany jest Wilder, poskromił swojego rywala w 5. rundzie, choć do momentu zakończenia pojedynku Washington radził sobie nadzwyczaj dobrze.

"El Gallo Negro", czyli czarny kogut, w rozmowie z Przemysławem Osiakiem z Przeglądu Sportowego przyznał, że jego celem jest zwycięstwo nad Polakiem, choć docenia jego klasę. - Ten facet może wyprowadzić nawet sto ciosów na rundę! Tempo pojedynku powinno być bardzo wysokie, więc pracowałem tak, aby być gotowym na sto procent. Tej nocy zamierzam sobie poradzić z Kownackim! Użyję swoich umiejętności i niech wygra lepszy. Mam swoje atuty, ale trzeba umieć je zastosować w walce. Kownacki lubi się bić, ja wolę boksować. To może się przełożyć na ciekawą rywalizację. Zobaczymy, czyje działania przeważą – stwierdził Washington.

Pojedynek z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata będzie dla Kownackiego niezwykle istotny. Ewentualne zwycięstwo może znacznie przybliżyć Polaka do walki o czempionat wagi ciężkiej. "Babyface" przyznał, że spotkał się z Alem Haymonem, który miał zapewnić go o zbliżającej się walce o mistrzostwo świata w 2019 roku.

Washington to rywal, który toczył pojedynki z najlepszymi pięściarzami wagi ciężkiej. Choć Amerykanin nie słynie z kontrującego, nokautującego ciosu, swoim regularnym boksem może przysporzyć Kownackiemu wiele kłopotów. Polak, jak sam zapowiada, nie takie przeszkody pokonywał i w tej walce ma zamiar zrobić to samo. Jedno jest pewne, 26 stycznia wszyscy entuzjaści boksu w Polsce nie powinni zmrużyć oka, gdyż czekają nas wielkie emocje.

Źródło artykułu: