Koszmar Michała Cieślaka tuż przed walką. Bandyci spalili jego auta

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski  / Na zdjęciu: Michał Cieślak
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Michał Cieślak

Dantejskie sceny rozegrały się w Radomiu i okolicach. W niewyjaśnionych okolicznościach spłonęło siedem aut. Cztery należały do Michała Cieślaka, czołowego polskiego pięściarza.

W tym artykule dowiesz się o:

Noc z piątku i soboty była dla funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej w Radomiu bardzo pracowita. W ciągu zaledwie czterech godzin otrzymali zgłoszenia o siedmiu płonących autach w Radomiu i jego okolicach.

Największy dramat rozegrał się około godziny 1.00 w miejscowości Kosów w gminie Kowala. Wszystko działo się pod domem czołowego polskiego pięściarza, który 31 maja stoczy walkę mającą mu dać przepustkę do pojedynku o pas mistrza świata.

- Spłonęły cztery auta. Trzy należały do Michała Cieślaka. Właścicielką ostatniego jest jego dziewczyna - potwierdza nasz informator, który prosi o zachowanie anonimowości.

W feralnym momencie Cieślaka nie było w domu, ponieważ do walki z Nigeryjczykiem Olanrewaju Durodolą przygotowuje się poza Radomiem.
- Michał szybko dowiedział się o tym, co się stało. Jest zszokowany, ponieważ w tym czasie w domu przebywali jego 70-letni dziadkowie. To oni byli świadkami tego dramatu - mówi nasze źródło.

Policja i straż nie wykluczają, że przyczyną pożarów mogły być podpalenia. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi radomska policja.

Jedno za aut, które spłonęło w miniony weekend w Radomiu (fot. straz.radom.pl)
Jedno za aut, które spłonęło w miniony weekend w Radomiu (fot. straz.radom.pl)

- Policjanci nie wykluczają żadnej z hipotez, także takiej, że sprawy podpaleń łączą się. Za wcześnie jednak, by to potwierdzić - powiedziała "Super Expressowi" sierżant sztabowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu Aleksandra Calik.

Wątpliwości nie ma za to nasz informator, który przekonuje, że za podpaleniem czterech aut należących do pięściarza i jego dziewczyny stoi radomski półświatek.

Czytaj także: Manny Pacquiao wraca na ring. Zmierzy się z Keithem Thurmanem

- To sprawka zwykłych chuliganów. To nie są gangsterzy, którzy porywają ludzi dla okupu. Ale z nimi lepiej nie wojować. Michał jest znany z tego, że mówi dużo. Czasami zbyt dużo. W ten właśnie sposób zrodził się konflikt z jednym z tych chuliganów - wyjaśnia nasz informator.

Środowisko pięściarza wiedziało o tym konflikcie i próbowało go załagodzić na różne sposoby. Bez skutku.

- Robili, co mogli, ale wszystko potoczyło się zbyt daleko. Teraz jest to sprawa tak zwanego honoru. Honoru, który ktoś sobie wycenił. Mówiąc wprost: ta grupa domaga się od Michała haraczu. Podpalenie aut miało być rodzajem kary - tłumaczy nasze źródło.

Czytaj także: Mark Duncan potężnie znokautowany. Pięściarz od razu pojechał do szpitala

Sam zawodnik i jego menadżer nie chcą komentować sprawy. Zapewniają jednak, że walka na gali Babilon Fight Night 1 w Pruszkowie odbędzie się zgodnie z planem.

- Przed Michałem jedno z najważniejszych starć w jego życiu i tylko na nim się skupiamy. Zwycięstwo z Durodolą może go znacznie przybliżyć do walki o mistrzostwo świata. Na dzień dzisiejszy Michał jest w bardzo dobrej formie fizycznej. Mam nadzieję, że udźwignie presję pomimo tych okoliczności - mówi nam Tomasz Babiloński, menadżer pięściarza.

Źródło artykułu: