W drugiej rundzie pojedynku pomiędzy Krzysztofem Głowackim a Mairisem Briedisem doszło do szeregu wydarzeń, w których fatalnie zachował się sędzia ringowy - Robert Byrd. "Główka" uderzył w tył głowy Łotysza, ten po komendzie stop uderzył łokciem Polaka w szczękę, który wyraźnie odczuł ten nielegalny cios. Tu po raz pierwszy arbiter zawiódł, ponieważ nie zdążył wkroczyć i zapobiec całej sytuacji.
Po tej sytuacji sędzia ringowy odjął punkt Briedisowi, jednak dopuścił do dalszej rywalizacji. Głowacki po tym faulu był wyraźnie naruszony i Łotysz skutecznie to wykorzystał. Chwilę po wznowieniu posłał on na deski Polaka. Gdy "Główka" wstał i zgłosił gotowość do kontynuowania walki, wybił gong kończący rundę.
Zobacz także: Brutalny nokaut Yuniera Dorticosa. Kubańczyk awansował do finału WBSS
Zegarowy bił w dzwonek przez bardzo długi czas, trenerzy obu ekip wbiegli do ringu sugerując, że należy zakończyć rundę, natomiast sędzia ringowy przyglądał się temu, jak Briedis po raz drugi posyła Głowackiego na deski. Polak zamroczony po raz drugi wstał wyliczony do ośmiu i arbiter zakończył drugą odsłonę.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #33: "Psychopata" zarobi więcej, Jóźwiak o kulisach walki na FEN 25
Minuta w przerwie pomiędzy rundami nie wystarczyła, aby "Główka" doszedł do siebie. Bredis wykończył Głowackiego i tym samym zameldował się w finale turnieju WBSS.
Postawa sędziego ringowego to absolutny skandal. Szereg błędów, które popełnił sędzia ringowy, nie powinny przytrafić się nikomu, tym bardziej tak doświadczonemu arbitrowi. Polska strona zapowiedziała już, że będzie składać protest.
Zobacz także: FEN 25. Jewtuszko - Bakocević: udany rewanż "Psychopaty", Polak z kontuzją