W wywiadzie dla serwisu internetowego sporteuro.pl Artur Szpilka odniósł się m.in. do swojego spotkania z "Miśkiem" (Pawłem M.) - byłym już liderem bojówki "Sharks" Wisły Kraków.
Pięściarz wagi junior ciężkiej w przeszłości był fanatycznym zwolennikiem "Białej Gwiazdy". Był związany z "Sharksami". W 2013 r. dostał jednak ultimatum od kiboli Białej Gwiazdy, którzy kazali mu wybierać pomiędzy przyjaciółmi z różnych klubów, co było dla niego śmieszne. "Szpila" przeciął wówczas - jak napisał w mediach społecznościowych - opaskę "WIERNOŚCI".
- Los chciał - na całe szczęście może w tym momencie dla mnie, że spotkałem się z nim ("Miśkiem" - przyp. red.) przez przypadek, idąc ze swoim przyjacielem "Gwiazdorem" (pozdrawiam "Gwiezdny"). Jesteśmy w Galerii Krakowskiej, idziemy sobie jak gdyby nigdy nic. I stoją "Misiek" z "Młodym". Z "Młodym" się przywitałem, z "Miśkiem" tak za bardzo nie wiedziałem, bo w końcu miał swoje sprawy z moim przyjacielem - zdradził bokser z Wieliczki w rozmowie z Hubertem Kęską ze sporteuro.pl.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Borek o decyzji Masternaka. "To nie jest łatwa droga, ale życzę mu awansu na olimpiadę"
Z relacji Szpilki wynika, że ówczesny szef "Sharksów" zaczął podnosić na niego głos. Chodziło mu głównie o to, że "Szpila" był widziany, jak rozmawiał z jednym z kiboli Widzewa Łódź.
- Mógł mieć (nóż - przyp. red.), ale ja byłem na to gotowy. Byłem na takim bezpiecznym dla siebie dystansie. Byłem tak blisko, jak teraz z tobą, tylko stałem. Wiedziałem, że coś powie, to od razu buch. Ale nic nie powiedział. Czemu gadałem z Widzewem? "Bo to są moi przyjaciele". Czemu byłem tam w koszulce "ludzie honoru"? "Bo dostałem tę koszulkę. I ja mam to w nosie, czy to Wisła, czy to Lechia" - wyjawił.
Na koniec "Misiek" miał poinformować "Szpilę", że został personą non grata w Wiśle.
Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej nie ukrywa, że był osiedlowym chuliganem. Na mecze Wisły chodził po to, żeby się bić na pięści. Z perspektywy czasu ma jednak żal do "Sharksów".
ZOBACZ: Paweł M. pozostanie w areszcie. "Misiek" za kratami co najmniej do października >>
- Każdy, kto zna prawdę, dzisiaj wie, że robili kur... Robili kur... straszne. I nie mówię tylko na szkodę klubu, ale przede wszystkim samym sobie. Mógłbym o tym gadać w nieskończoność, bo mam pewien żal. Ja żyłem zasadami, a oni pieniędzmi i kur... (...) Wisłą nigdy nie była dla mnie przykrywką dla zarabiania kasy. Ja jeździłem na mecz po to, żeby się bić - podsumował Szpilka.