Był mistrzem wagi ciężkiej federacji WBC, WBO, IBF oraz WBA. Na sportową emeryturę przeszedł w 2005 r. z rekordem 50 zwycięstw (44 KO) i sześciu porażek. W życiu sprawdził się też jako aktor. Teraz zarabia na miłośnikach marihuany. Sam należy do tej grupy. Niektórzy nazywają go handlarzem narkotykami, ale on działa w Kalifornii, gdzie uprawa, sprzedaż i używanie marihuany jest dozwolone.
Król w świecie marihuany
Mike Tyson przez lata nadużywał substancji odurzających. Była kokaina, później zakochał się w legalnej w Kalifornii marihuanie. - Dzięki niej stałem się znacznie spokojniejszym człowiekiem. Po dwóch operacjach paliłem marihuanę. Dzięki niej ból zniknął - mówił.
Miłość do marihuany ewoluowała w biznes w branży zielarskiej. Zachęcił go do tego Rob Hickman - biznesmen, który pokazał Tysonowi, jak zmieniła go konopia indyjska. Oczywiście na korzyść samego zainteresowanego. A skoro ta postać konopi pomogła byłemu mistrzowi w boksie, dlaczego nie miałaby "zmienić innych ludzi"?
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
Właśnie z takiego założenia wyszedł Tyson, w 2016 roku startując ze sprzedażą produktów z konopiami pod marką Tyson Ranch. Swoim klientom oferuje najlepsze odmiany marihuany, produkty spożywcze z konopią indyjską czy ekstrakty. Promowane są jako produkty wywołujące efekt terapeutyczny.
Na "zielarskim" biznesie Mike Tyson zarabia potężne pieniądze. Miesięcznie kasuje pół miliona funtów (ponad 2,5 mln zł). Jednocześnie sporą część miesięcznego zarobku - ok 40 tys. funtów - były mistrz spala. W postaci jointów z własnych zasobów.
Zielony raj
- Pomyślałem o tym, jak bardzo mogę pomóc ludziom dzięki marihuanie - stwierdził Mike Tyson. I tak w jego głowie pojawił się plan na własne imperium marihuany.
Tyson buduje je Kalifornii (medyczna marihuana jest tam legalna od ponad 20 lat, w 2018 roku zalegalizowano też marihuanę rekreacyjną, którą może kupić każdy po ukończeniu 21. roku życia) na powierzchni 169 hektarów. To będzie luksusowy ośrodek dla miłośników tej używki, prawdziwy raj dla palaczy, w oficjalnym przekazie reklamowany jako "wakacyjny punkt promujący zdrowie i dobre samopoczucie".
Znakiem rozpoznawczym "krainy zioła" będzie zezwolenie na palenie marihuany praktycznie gdzie popadnie. Goście będą mogli odpalać kolejne jointy w dowolnym miejscu w ośrodku, z wyjątkiem miejsc sprzedaży alkoholu.
Klienci Tysona będą mogli wybrać pobyt w luksusowym hotelu lub ekskluzywnym kempingu. Na miejscu będzie też Uniwersytet Tyson, gdzie przyszli plantatorzy będą mogli nabyć niezbędne wskazówki dotyczące uprawy konopi. Goście znajdą też najdłuższą leniwą rzekę na świecie, umożliwiającą beztroską podróż na tratwie.
"Ośrodek ma na celu pomóc ludziom zrozumieć korzyści zdrowotne marihuany, cieszyć się jej zdrowotnymi właściwościami i słuchać muzyki na żywo" - opisuje "Daily Star". W marihuanowym imperium mają odbywać się wielkie festiwale, gdzie lud będzie bawił się nie tylko przy piwie czy innym alkoholu. Główną atrakcją będzie zioło.
Z Gołotą z THC we krwi
- Kiedy po raz pierwszy spróbowałeś marihuany?
- Przyjaciel mojej matki zwykł palić marihuanę, kiedyś trochę mi dał, próbując pomóc mi zasnąć.
- Ile miałeś wtedy lat?
- Sześć, siedem, byłem naprawdę młody. Od tego czasu mam styczność z marihuaną.
- Używałeś jej w trakcie kariery bokserskiej?
- Paliłem marihuanę tylko przed jedną walką. To był świetny pojedynek, osiągnąłem świetny rezultat, czułem się świetnie, wszystko było dobrze.
- Która to była walka?
- Z Andrzejem Gołotą.
To fragment archiwalnej rozmowy Mike'a Tysona z "WeedMaps". Po latach amerykański bokser wyznał, że z Andrzejem Gołotą walczył z THC we krwi.
To był październik 2000 roku, pojedynek odbył się w Detroit. Polski bokser był liczony już w pierwszej rundzie, a po drugiej zrezygnował z walki. Odepchnął sędziego, swojego trenera i sam zszedł do szatni, podczas gdy kibice rzucali w jego stronę popcornem i napojami.
Później walkę uznano za nieodbytą, właśnie z powodu marihuany wykrytej w organizmie Tysona już po pojedynku. Dodatkowo Amerykanin musiał zapłacić karę w wysokości 200 tys. dolarów.
- Na mnie to nie wpłynęło, ale wpłynęło na Gołotę - śmiał się Tyson w programie "Dan Patrick Show".
Zobacz też:
Boks. Teddy Atlas: Mike Tyson miał 12 lat, kiedy znokautował mężczyznę
Boks. Mike Tyson ma nowy biznes. Zarobił 20 tysięcy dolarów w sześć godzin za wysyłanie wiadomości