W sobotniej walce Saul Alvarez (55-1-2, 37 KO) pokonał przed czasem Billy'ego Joe Saundersa (30-1, 14 KO) w walce o mistrzostwo świata w wadze super średniej organizacji WBC, WBA i WBO. O losach potyczki zadecydował jeden cios, po którym Saunders nie był w stanie kontynuować walki.
"Canelo" trafił rywala mocnym prawym podbródkowym, po którym pod okiem Saundersa pojawiła się duża opuchlizna. Brytyjczyk nie wyszedł do dziewiątej rundy. Powodem była poważna kontuzja. Okazało się, że Saunders po ciosie rywala miał uszkodzone kość policzkową oraz oczodół. Pięściarz odwieziony został do szpitala. Niezbędna była natychmiastowa operacja.
"Dziękuję wszystkim za wiadomości. Mam złamany oczodół i kość policzkową w trzech miejscach. Operacja poszła dobrze. Czasem wygrywasz, czasem tracisz. Nie czułem, że nie jestem w swojej lidze, ale zostałem złapany jednym strzałem. Dziękuję wszystkim, którzy oglądali walkę. Wrócę" - napisał Saunders w oświadczeniu na Facebooku.
ZOBACZ WIDEO: Joanna Jędrzejczyk o Janie Błachowiczu: Sukces rodzi sukces
Alvarez zaraz po zakończeniu walki nie ukrywał radości z wygranej, ale wiedział, że wyrządził rywalowi krzywdę. - Chyba złamałem mu kość policzkową i wiedziałem, że nie będzie kontynuował walki. Powiedziałem mojemu narożnikowi, że Saunders nie wyjdzie. Nie było to tak trudne, jak się spodziewałem - tłumaczył Alvarez.
Saundersa czeka teraz dłuższa przerwa w treningach. Nie jest nawet wykluczone, że zakończy karierę. - Nie będzie go przez długi czas. Może zdecydować o przejściu na emeryturę. W boksie zrobił wszystko, co chciał - dodał promotor boksera, Eddie Hearn.
Czytaj także:
"Nieszczęście urodzaju". Promotor ma szalony plan na walkę Szpilka - Różański
Znowu to zrobił. Jeden cios zaważył w walce Alvareza z Saundersem