W tym artykule dowiesz się o:
Znokautował najtrudniejszego rywala
Na przełomie 2011 i 2012 roku media obiegła informacja, że Fury zmaga się z depresją. Brytyjski kolos mówił o swoich problemach otwarcie w mediach, szokując opinię publiczną. Kłopoty emocjonalne fatalnie odbijały się również na formie fizycznej Tysona. W pewnym momencie ważył blisko 150 kilogramów. Jak sam podkreślał, boks stanowił dla niego ukojenie i to dzięki ukochanej dyscyplinie sportu przezwyciężył tak potężne przeciwności.
- Mam wahania nastrojów, od smutku do histerycznej radości. Zmagam się z myślami samobójczymi. Mam bałagan w głowie - opowiadał.
Wielka gęba
Tyson Fury jest showmanem, który potrafi z nawet przeciętnej walki zrobić wielkie widowisko, a to wszystko dzięki niewyparzonemu językowi. Niepokonany pretendent doskonale rozumie machinę promocyjną i sposób działania mediów, dlatego gdy zabiera głos, możemy być pewni, że nie będzie to kolejny nudny wywód, a wypowiedź barwna, która trafi na czołówki portali i gazet. Oto kilka z nich.
- Hej, dziennikarzu, w której rundzie mam usadzić Władimira? W szóstej? Nie ma problemu, zrobię to w szóstym starciu.
- Będziecie mieli najbardziej charyzmatycznego mistrza od czasów Muhammada Alego. Nie ma w boksie drugiej takiej osoby, jak ja.
- Jestem idiotą, nie potrafię posługiwać się rodzimym językiem, nie potrafię mówić. Idiota robi idiotyczne rzeczy i może sprawić niespodziankę.
- Nie będę prowadził się jak mistrz. Za bardzo kocham wódkę i śmieciowe żarcie.
- Mnie mógłby poskromić tylko tabun dzikich koni. Niedługo wszyscy będą wypowiadać moje imię w jednym szeregu z Achillesem, Hektorem i Aleksandrem Wielkim. Takie talenty jak ja rodzą się raz na 500 lat.
Cygańska dusza i korzenie
Tyson Fury ma cygańskie korzenie i to właśnie dzięki temu, jak twierdzi, został obdarzony talentem wokalnym. "Olbrzym z Wilmslow" chętnie prezentuje przed kamerami swoje interpretacje znanych przebojów, a dla Władimira Kliczki stworzył nawet dedykowany kawałek.
Brytyjczyk dzieciństwo spędził w irlandzkiej rodzinie podróżników, prowadzących wędrowny i koczowniczy tryb życia. Nigdy nie wypierał się swojej historii, z dumą opowiadając, jak uczył się życia z innymi Cyganami, jak toczył pierwsze boje na gołe pięści i... jak barwnie bawił się z towarzyszami dnia codziennego. A oto próbka wokalna -Tyson Fury śpiewa "In the ghetto" Elvisa Presley'a.
Kibice byli pozytywnie zaskoczeni popisami "Króla Cyganów", a komentarze pojawiające się w sieci głównie miały przyjemny wydźwięk.
- Naprawdę nieźle! Spodziewałem się czegoś fatalnego, a to jest dobre!
- Nigdy wcześniej nie słyszałem pięściarza, który śpiewałby taką barwą.
Podczas treningu medialnego przed sobotnim starciem z "Doktorem Stalowym Młotem" Fury zaśpiewał zmodyfikowaną wersję "Wind beneath my wings", wykonywaną głównie na... pogrzebach.
- Piękna twarz, bez uśmiechu od tak dawna. Piękna twarz ból skrywająca. Jestem tym, który w sobie ma tę całą siłę. Wprowadzę więcej blasku i zabiorę wszystkie pasy - śpiewał kolos. Kliczko z uznaniem przyznał, że rywal akurat w tej dziedzinie bije go na głowę.
Unikatowy pięściarz
Tyson Fury został rozłożony na czynniki pierwsze, nie można jednak zapominać o tym, co najważniejsze. O jego pięściarskich umiejętnościach, które są niemałe. Fury, jak na zawodnika mierzącego 206 cm wzrostu, znakomicie porusza się po ringu, ma zaskakujący wręcz luz i odwagę. W ringu jest nieprzewidywalny, tak samo jak w życiu codziennym zresztą. Poza tym, Tyson potrafi zmieniać pozycję z normalnej na odwrotną, co w wadze ciężkiej stanowi rzadko spotykany wyjątek.
Sparingpartner Władimira Kliczki, Ismaił Sillach zwraca uwagę na umiejętność zadawania ciosów u Brytyjczyka, który bije z różnych płaszczyzn, co utrudnia blokowanie takich uderzeń. W sobotę w Dusseldorfie będzie musiał boksować w nieprawdopodobnym tempie, zachowując także rozwagę w obronie, z którą miewał problemy w przeszłości.
Już w ósmej walce zdobył pas mistrza Wspólnoty Brytyjskiej, pokonując potężnego Johna McDermotta. Owiany złą sławą Dereck Chisora musiał dwukrotnie uznać jego wyższość. W debiucie na amerykańskiej ziemi Fury rozprawił się z zawsze niebezpiecznym Steve'em Cunninghamem, ale więcej szumu było nie wokół samego zwycięstwa, a wizyty Tysona na deskach po zainkasowaniu prawego sierpowego.