Dwa strzały w głowę. Ronald Malindi zmarł w szpitalu

Nie żyje Ronald Malindi, niepokonany mistrz z Republiki Południowej Afryki. Umarł kilka tygodni po tym, jak został postrzelony w głowę w Johannesburgu. Miał zaledwie 29 lat.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Ronald Malindi YouTube / Ronald Malindi
"Nigdy nie spotkałem tak nieustępliwego wojownika" - napisał w hołdzie trener Ronalda Malindiego, Sean Smith.

"Twoja obecność na sali zawsze będzie odczuwalna i będzie jej brakować. Udowodniłeś, że możesz walczyć ponad wszelkie oczekiwania" - dodał.

29-letni Ronald Malindi, którego nazywano "królem" - według doniesień - został dwukrotnie postrzelony w głowę 5 września w Westbury w Johannesburgu.

Od tego czasu przebywał w szpitalu, gdzie walczył o życie. Niestety tej najważniejszej walki w swoim życiu nie wygrał. Zmarł w sobotę, 7 października - poinformował "The Sun".

Na bokserskim ringu Malindi był bezkonkurencyjny. Wygrał wszystkie swoje 19 walk.

"Z głębokim smutkiem opłakujemy stratę Ronalda "Kinga" Malindiego, prawdziwego południowoafrykańskiego mistrza wagi koguciej z nieskazitelnym rekordem 19 zawodowych walk bez ani jednej porażki" - napisano w oświadczeniu Boxing South Africa. "Żegnamy niezwykłego boksera" - dodano.

Zobacz także:
Szef UFC zdumiony tym, co zrobił Gamrot. Jego mina mówi wszystko
Decyzja została podjęta. Już mogą szykować flagi

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×