Bakole - Ajagba: Starcie taktyki z brutalną siłą

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Efe Ajagba i Martin Bakole
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Efe Ajagba i Martin Bakole

Starcie Martina Bakole z Efe Ajagbą miało być ozdobą gali w Arabii Saudyjskiej. Obaj przedstawiciele wagi ciężkiej stworzyli bardzo wyrównane widowisko, w którym sędziowie ostatecznie nie byli w stanie wskazać zwycięzcy. Czy czeka nas rewanż?

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotni wieczór w ANB Arena w Rijadzie doszło do długo wyczekiwanego starcia dwóch czołowych afrykańskich ciężkich - Martina Bakole (21-2-1, 16 KO) oraz Efe Ajagby (20-1-1, 14 KO). Walka, która miała wyłonić nieformalnego króla wagi ciężkiej rodem z Afryki, zakończyła się większościowym remisem po 10 rundach intensywnej, choć dalekiej od brawurowej rywalizacji.

Od pierwszego gongu widoczny był wyraźny kontrast stylów obu pięściarzy. Lżejszy o niemal 27 kilogramów Efe Ajagba przyjął strategię mobilności - krążył po obwodzie ringu, unikał wymian i punktował rywala z dystansu prostymi ciosami, głównie z prawej ręki. Martin Bakole z kolei nieustannie napierał, szukając zwarć i próbując wywrzeć presję fizyczną.

ZOBACZ WIDEO: Szef KSW wskazał powód porażki Pudzianowskiego. "Nie spodziewał się tak szybko zemsty"

Pierwsze rundy przebiegły pod dyktando Ajagby, który skutecznie wykorzystywał przewagę szybkości i zasięgu. Szczególnie trzecia runda mogła zostać zapisana na jego konto, aż do ostatnich 30 sekund, gdy Bakole zdołał trafić mocnym lewym sierpowym i zamknąć Nigeryjczyka na linach.

W czwartej rundzie Bakole przyspieszył tempo, coraz częściej trafiając lewym sierpowym. Przez moment wydawało się, że może przełamać przeciwnika, jednak Ajagba odpowiadał precyzyjnymi kontrami, skutecznie hamując zapędy Kongijczyka. Obaj zawodnicy włożyli wiele energii w tę fazę pojedynku, co przełożyło się na nieco wolniejsze tempo w piątej rundzie.

Szósta i siódma runda to dalszy popis defensywnej dyscypliny Ajagby. Poruszał się po ringu, unikając zwarć i punktując z kontry, podczas gdy coraz bardziej sfrustrowany Bakole nie potrafił znaleźć sposobu, by go zatrzymać.

Ósma runda przyniosła iskrę, na którą czekali kibice - Bakole na moment przyparł Ajagbę do lin i trafił potężnym lewym, który wyraźnie wstrząsnął Nigeryjczykiem. To jednak nie wystarczyło, by rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść. W dziewiątej i dziesiątej rundzie obraz walki się nie zmienił: Bakole atakował, Ajagba uciekał, kontrował i kontrolował dystans.

Choć Bakole wywierał większą presję i zadawał cięższe ciosy, skuteczność i taktyczne podejście Ajagby również znalazły odzwierciedlenie w punktacji. Ostatecznie dwóch sędziów punktowało remis 95-95, a jeden wskazał minimalną przewagę Ajagby 96-94.

Brak jednoznacznego zwycięzcy pozostawił pytanie o lidera afrykańskiej sceny wagi ciężkiej bez odpowiedzi. Obaj zawodnicy pokazali inne oblicza boksu - presję i siłę kontra precyzję i mobilność. Choć walka nie porwała na całym dystansie, końcówka dała przedsmak tego, co może wydarzyć się w potencjalnym rewanżu, być może już bez kalkulacji.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści