Jestem sercem za Najmanem - rozmowa z Kamilem Zielińskim, zawodowym bokserem

Kamil Zieliński zapowiada się na świetnego pięściarza. W swojej pierwszej zawodowej walce nie ustępował w niczym mierzącemu 202 cm rywalowi ze Słowacji, a jak sam mówi, najlepsze dopiero przed nim.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: Jak rozpoczęła się twoja przygoda z boksem?
Kamil Zieliński

: - Pierwszy raz rękawice pokazał mi kolega, spodobało mi się to bardzo i choć grałem w piłkę nożną, jak każdy chłopak w tamtych czasach, to często boksowaliśmy sobie gdzieś na podwórku podczas jednej z takich ustawianych walk na rękawice. Zobaczył to starszy kolega, który miał o tym pojęcie, zabrał mnie na salkę i zaczął uczyć kroków bo widział we mnie potencjał. Potem wysłał mnie do klubu, bo sam musiał wyjechać za granicę i tak się wszystko zaczęło, dość późno, bo dopiero w pierwszej klasie liceum, jednak tam trener też dostrzegł we mnie potencjał i tak już zostało.

Kto był lub jest twoim idolem w świecie boksu?

- Idola za dzieciaka miałem jak każdy. Byli nimi Mike Tyson i Muhammad Ali. Z czasem to Ali stał się moim idolem nr 1, do dzisiaj mam 2 mega plakaty w domu
i parę książek na jego temat, jednak jak człowiek bardziej wszedł w temat to zaczął szukać idola w kimś kto aktualnie coś robił i byli to dla mnie Roy Jones Junior oraz Joe Calzaghe, który zakończył karierę jako niepokonany. Mańkut tak jak ja, więc podpatrywałem go dość często, nawet teraz jak mam chwilę czasu to oglądam jego walki, a najczęściej potyczkę właśnie z Jonesem. Jednak nikomu nie cukrując postacią do której mam największy szacunek (i nie ma tu nic do tego, że się znamy jako koledzy, czy to, że jest moim trenerem), jest Piotr Wilczewski. Kto śledzi, ten wie ile ten człowiek poświęcił i co osiągnął.
Jakie są twoje ambicje i cele do osiągnięcia w boksie?

- Jeśli Bóg da zdrowie celem będzie zostanie Mistrzem Świata. Po to każdy zawodnik wychodzi do ringu i po to walczy, ambitnie trenuje i przygotowuje się. Jestem tytanem ciężkiej pracy, jednak jestem dopiero u podnóża tej ogromnej góry jakim jest zawodowy boks.
Twoja debiutancka walka zakończyła się remisem. Kto był tego wieczoru lepszy, i dlaczego?

- Tak, zakończyła się remisem, ponieważ nie zrobiłem nic, żeby tę walkę wygrać. Nie będę tutaj opiniował mojego rywala, bo za wynik walki odpowiedzialny byłem ja, po tak długiej przerwie w ringu i zamianie amatorskiego boksu na zawodowy wiele rzeczy mnie zaskoczyło.
Twój pierwszy przeciwnik mierzył ponad dwa metry wzrostu. Czy miałeś specjalnych sparing partnerów, żeby przygotować się na takiego rywala?

- Oglądając zdjęcia z tej walki naprawdę różnica była i w wadze i we wzroście. Nie wiedzieliśmy tak naprawdę jak wysoki jest rywal, był to jego debiut i za dużo informacji na jego temat nie było dostępnych w internecie. Nie miałem takich sparing partnerów, jednak po walce na obóz do Dzierżoniowa przyjechał Mariusz Wach, z którym miałem przyjemność sparować, to były jego pierwsze sparingi po walce z Kliczką. Mariusz pokazał mi jak długa i ciężka droga przede mną, na dzień dzisiejszy na obozie jest ciężki Tomasz Duszak, który również jest wyższy ode mnie, więc teraz sytuacja się zmieniła.

Jaka jest twoja najmocniejsza strona, a nad czym musisz jeszcze popracować?

- Nie chcę kreować legend, więc z niecierpliwością czekam aż ring zweryfikuje moje mocne i słabe strony, bo na treningu można być mistrzem wszystkiego. Ja ciągle pracuję nad wszystkim, staram się każdego dnia aby być lepszym od siebie z dnia poprzedniego.
Już jutro zmierzysz się z Olivierem Nagy na gali w Oświęcimiu. Czym planujesz zaskoczyć rywala?

- Najlepiej prawym lub lewym. Chcę dać dobrą walkę i ją wygrać tyle mogę powiedzieć.
Na tej samej gali będzie walczył kontrowersyjny Marcin Najman, który ma chyba więcej przeciwników niż zwolenników. Co sądzisz o klasie Najmana jako pięściarza?

- Kontrowersyjny? Trzeba rozróżnić osobę Marcina Najmana od pięściarza Marcina Najmana, bo to są dwie różne sprawy. Marcin Najman legitymuj się rekordem 13-4. Debiut mu nie wyszedł, następnie był Kostecki, potem po 2 latach przerwy trzecia przegrana z rzędu z zawodnikiem mierzącym 201 cm, następnie wygrane i czwarta przegrana z Wawrzykiem. Patrząc na to jak wysoko zaszli Kostecki i Wawrzyk nie można zbytnio winić Marcina za te porażki. Ciekawostką jest ta przegrana z wysokim zawodnikiem po dwuletniej przerwie, teraz wraca po trzech latach i znowy wysoki rywal. Zapowiada się ciekawa walka, nie ma faworyta, jednak sercem za Najmanem, bo jest Polakiem, a swoich trzeba wspierać! Niech ring zweryfikuje wszystko.
Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem?

- Nie mam wymarzonego rywala, w ringu trzeba robić swoje nie przykładając wagi do tego kto stoi naprzeciwko. Jak to mówi mój kolega Kamil Łaszczyk: "każdy ma głowę i dwie ręce, tak jak ja czy ty". Ring w danej chwili weryfikuje kto jest lepszy i tyle.

Komentarze (0)