Menedżer Kliczki zdradził plany kolejnych walk z udziałem ukraińskiego mistrza

Deontay Wilder będzie musiał trochę poczekać na unifikacyjny pojedynek. Menedżer Władimira Kliczki Bernd Boente zdradził, że w kolejce do ukraińskiego czempiona Amerykanina wyprzedza Tyson Fury.

Władimir Kliczko nie prędko stoczy walkę z mistrzem świata wagi ciężkiej federacji WBC. Menedżer ukraińskiego mistrza zapowiedział, że po pokonaniu Bryanta Jenningsa jego grupa ma w planach zorganizowanie pojedynku w Wielkiej Brytanii z Tysonem Furym. Deontay Wilder jest dopiero następny w kolejce.
[ad=rectangle]
Pas mistrzowski WBC to ostatni brakujący tytuł w bogatej kolekcji "Doktora Stalowego Młota". 38-letni Ukrainiec w przyszłości może otrzymać walkę z Amerykaninem, pod warunkiem, że wcześniej rozprawi się z dwójką niepokonanych - Bryantem Jenningsem i Tysonem Furym.

- W idealnym świecie, zakładając, że wszystko idzie właściwą drogą, po 25 kwietnia chcielibyśmy zorganizować walkę z Furym, a następnie przystąpić do starcia z Wilderem. Kolejność może być również odwrotna, ale z tego co usłyszeliśmy od Ala Haymona (menedżer Wildera), Wilder chce zmierzyć się z Władimirem dopiero pod koniec tego roku albo nawet w przyszłym roku - powiedział Bernd Boente.

"Bronze Bomber" po zdobyciu w styczniu tytułu mistrza świata, może przystąpić do dobrowolnej obrony tytułu. Wśród jego potencjalnych rywali wymienia się Manuela Charra, Lucasa Browne'a, Carlosa Takamę, a nawet Aleksandra Powietkina.

- Oczywiście fani chcą, abym walczył z Tysonem Furym. I ja bardzo chciałbym tej walki, ale on czeka na Kliczkę. Zobaczymy, co się wydarzy. Fury to typ faceta, który lubi dużo mówić, ale nie obchodzi mnie to czy wygra czy przegra - powiedział dla 8countnews.com reprezentant Stanów Zjednoczonych.

Wybór Fury'ego nie może dziwić. W walce z Wilderem z pewnością mógłby liczyć na większą wypłatę niż za pojedynek z Kliczką, jednak porażkę z utytułowanym Ukraińcem zawsze można jakoś usprawiedliwić, natomiast klęska w starciu z amerykańskim pięściarzem oznaczałaby dla Brytyjczyka sporą degradację sportową.

Komentarze (0)