Mayweather - Pacquiao: Testy antydopingowe i kasa. O to kłócili się przez lata

- Zróbmy to dla kibiców - powtarzali obaj bokserzy. O doprowadzeniu do ich starcia głośno było od 2009 roku. Kilka razy do finalizacji rozmów brakowało niewiele, ale temat upadał. Z dwóch powodów.

Michał Fabian
Michał Fabian

2 maja w MGM Grand Garden Arena w Las Vegas dojdzie do starcia nazywanego "walką stulecia". Wreszcie poznamy odpowiedź na pytanie: kto jest najlepszym bokserem na świecie? Od dawna toczy się bowiem spór między zwolennikami Floyda Mayweathera Juniora i Manny'ego Pacquiao.

Kibice w końcu się doczekali. Pojedynku Amerykanina z Filipińczykiem domagali się bowiem od lat. Bokserzy oficjalnie też tego chcieli, ale kilka razy negocjacje zostały zrywane. Raz kręcił nosem jeden, raz drugi. Przypominamy wam te perypetie.
W grudniu 2008 roku Pacquiao pokonał w Las Vegas Oscara de la Hoyę. Choć dla Filipińczyka było to już 48. zwycięstwo w karierze, to okazało się ono przełomowe. "Pac Man", pokonując legendę amerykańskiego boksu, zyskał status supergwiazdy.

W tym czasie Mayweathera próżno było szukać w ringu. Po zwycięstwie z Rickym Hattonem (grudzień 2007 r.) miał stoczyć rewanż ze wspomnianym de la Hoyą (pierwszy pojedynek wygrał), ale coś się w nim wypaliło.

6 czerwca 2008 r. Mayweather ogłosił, że kończy karierę. - To nie była dla mnie łatwa decyzja, bo boks jest dla mnie wszystkim, odkąd byłem dzieckiem. Jednak w ostatnich latach wyjątkowo ciężko było mi znaleźć chęć i radość do kontynuowania kariery - oznajmił Mayweather legitymujący się wówczas rekordem 39-0. "The Ring" klasyfikował go na 1. miejscu "pound for pound", czyli bez podziału na kategorie wagowe. Pacquiao był drugi.

Pierwsza data: 13 marca 2010

"Money" wkrótce jednak zmienił zdanie. Zapowiedział powrót na ring, a we wrześniu 2009 r. - po 21-miesięcznej przerwie - pokonał Juana Manuela Marqueza. Od tego momentu fani boksu domagali się tylko jednego: pojedynku Floyda z Mannym. - To byłaby największa walka w historii tej dyscypliny - pisał ESPN. - Z marketingowego punktu widzenia Pacquiao to oczywisty wybór - mówił Leonard Ellerbe, dyrektor firmy Mayweather Promotions.

W grudniu 2009 r. pojawiły się pierwsze informacje o "walce stulecia". Pacquiao - zdaniem amerykańskich mediów - podpisał kontrakt na walkę z Mayweatherem, która miała się odbyć 13 marca 2010. Filipińczyk to zdementował, faktem jest jednak, że negocjacje były mocno zaawansowane. Ustalano najdrobniejsze szczegóły, włącznie z tym, kto pierwszy wejdzie na wagę i do ringu (Pacquiao), kto jako pierwszy zostanie zaprezentowany w ringu i kto będzie mógł wybrać szatnię (Mayweather).

Golden Boy Promotions - firma reprezentująca Mayweathera - wysłała 8-stronicową umowę do Top Rank (która reprezentowała Pacquiao). Pieniądze? Zaproponowano podział 50-50. Wyciekły także inne szczegóły: walkę miała pokazać stacja HBO (w PPV, w cenie 59,95 dolarów). Lokalizacja? Podano trzy opcje: Cowboys Stadium w Irving w Teksasie, MGM Grand Arena w Las Vegas oraz Superdome w Nowym Orleanie.

Poszło o testy krwi

Na pierwszy plan wysunęła się jednak inna kwestia. Mayweather zażądał tzw. olimpijskich testów antydopingowych. Oznaczało to, że USADA (Amerykańska Agencja Antydopingowa) miałaby prawo wyrywkowo kontrolować obu pięściarzy - chodziło zarówno o testy moczu, jak i krwi. Co ważne, aż do samego dnia walki.

- Wiemy, że Manny nie przyjmuje żadnych nielegalnych substancji. Dla niego to jakiś żart, śmieszna sprawa - mówił doradca Pacquiao, Michael Koncz.

Filipińczykowi tak naprawdę do śmiechu nie było. Nie chciał się zgodzić na wspomniane testy, bo uważał, że zbyt częste pobieranie krwi go osłabia. "Pac Man" przystał na wyrywkowe badania moczu, a na testy krwi tylko dwa razy - przed konferencją prasową i po walce. To jednak nie satysfakcjonowało "Money".

Mayweather nie dopuści do ringowej wojny
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×