Sosnowski: Drozd i Lebiediew zbyt groźni dla Głowackiego

- Drozd i Lebiediew byliby dziś dla Krzyśka Głowackiego bardzo groźni. Polak powinien teraz stoczyć kilka walk w USA. Łatwiejszych niż te z Rosjanami - mówi w rozmowie z WP.PL Albert Sosnowski.

- Krzysztof Głowacki podkreśla, że nie lubi zbyt wielkiego szumu wokół swojej osoby. Jest jednak inteligentnym człowiekiem i myślę, że poradzi sobie z rosnącą presją i popularnością. Przez wiele lat pracował na sukces sportowy i medialny, więc teraz powinien się z niego cieszyć, a nie bronić się przed nim - przekonuje były pretendent do tytułu mistrza świata organizacji WBC w wadze ciężkiej.

Jeszcze tydzień temu Krzysztof Głowacki był nieznanym szerszej publiczności sportowcem. Sensacyjne zwycięstwo z Marco Huckiem i zdobycie tytułu mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej z dnia na dzień odmieniło jego życie. 29-letni Polak zyskał dużą popularność w Polsce i na świecie. W ostatnich dniach był rozrywany przez kibiców oraz dziennikarzy.
[ad=rectangle]
- Dziennikarze dzwonią do mnie cały czas. To jest jakaś masakra. W poniedziałek myślałem, że całkowicie wyrzucę telefon. Co chwilę mam spotkania. Za chwilę przyjdzie do domu ekipa telewizyjna. Później idziemy zrobić jakieś zdjęcia w plener. Nie mam czasu odpocząć. Cały czas latam. To tu, to tam - mówił Wirtualnej Polsce Głowacki trzy dni po walce z Huckiem.

Albert Sosnowski, który od dawna świetnie radzi sobie z mediami, jest przekonany, że nowy mistrz świata udźwignie ciężar popularności, która spadła na niego z dnia na dzień.

- Krzysiek to bardzo spokojny chłopak, który nie lubi zbyt wielkiego szumu wokół swojej osoby. Jest jednak inteligentnym człowiekiem i myślę, że poradzi sobie z rosnącą presją i popularnością. Teraz kosztuje go to dużo cierpliwości, ale wydaje mi się, że z czasem nabierze medialnej wprawy - przewiduje były rywal Witalija Kliczko.

- Tytuł mistrza świata sprawia, że wszyscy będą się Krzyśkiem interesowali. Sam przez wiele lat pracował na sukces sportowy i medialny, więc powinien się z niego cieszyć, a nie bronić się przed popularnością - dodaje.

Sposób, w jaki Głowacki sięgnął po tytuł mistrza świata wzbudza podziw Sosnowskiego.

- Zakończenie walki to był prawdziwy majstersztyk w jego wykonaniu. Jest tak, jak mówią amerykańscy eksperci - to był nokaut roku, odkrycie roku, sensacja roku itd. Krzysiek wykonał w ringu fantastyczną pracę. Wszystkim przyjemnie oglądało się tę walkę - zarówno fachowcom, którzy doskonalą swój kunszt trenerski, jak i kibicom boksu - uważa popularny "Dragon".

Promotor Głowackiego Tomasz Babiloński marzy o unifikacji pasów mistrzowskich przez swojego zawodnika. Sosnowski uważa, że o ile w walce z Yoanem Hernandezem (mistrz świata IBF) Polak miałby dziś duże szanse, o tyle nie powinien dziś spieszyć się do walk z Grigorijem Drozdem (mistrz świata WBC) i Denisem Lebiediewem (mistrz świata WBA).

- Myślę, że spośród wymienionych pięściarzy najłatwiejszym rywalem dla Krzyśka byłby Hernandez. Drozd i Lebiediew byliby dla niego bardzo groźni. Dawniej mówiło się, że waga junior ciężka jest wagą polską. Dziś można śmiało stwierdzić, że jest to waga rosyjska - ocenia Sosnowski.

- Krzysiek sam mówi, że popełnia wiele błędów i musi jeszcze dużo pracować. Dlatego na jego miejscu starałbym się iść w rynek amerykański. Widzowie pokochali go za znokautowanie Hucka i myślę, że powinien teraz stoczyć tam kilka łatwiejszych walk niż te z Rosjanami - przekonuje. [b]
Michał Bugno, Wirtualna Polska

Autor na Twitterze:

[/b]

Komentarze (0)