Krzysztof Głowacki posiadaczem tytułu WBO w wadze junior ciężkiej jest od sierpnia ubiegłego roku, gdy w sposób absolutnie epicki znokautował Marco Hucka i odebrał krnąbrnemu Niemcowi trofeum, które ten skrzętnie przez lata trzymał pod swoimi skrzydłami. W pierwszej obronie Polak uporał się ze Steve'em Cunninghamem, rzucając Amerykanina cztery razy na deski. Na początku swojej drogi czempiona "Główka" zostaje wrzucony na głęboką wodę - choć pływać potrafi znakomicie, to fala będzie potężna. Czas surferów.
Usykowi wróżyłem wielką karierę, zanim jeszcze podpisał zawodowy kontrakt. Cztery lata temu podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie nie miał sobie równych - pokonał Rosjanina Artura Beterbijewa, który dzisiaj postrzegany jest jako przyszły mistrz wagi półciężkiej. W półfinale rozgromił 21:5 Terwela Pulewa, brata Kubrata (byłego rywala Władimira Kliczki przyp. red.). A w wielkim finale rozprawił się z Clemente Russo, czyli pogromcę Deontaya Wildera z Pekinu z 2008 roku. Takich sukcesów nie znajduje się na straganie przypadków, to zapowiedź wyjątkowego talentu.
Usyk to pięściarski potwór, który dzięki złotemu medalowi olimpijskiemu ustawił się w jednym szeregu z Muhammadem Alim (złoto w Rzymie 1960), Lennoxem Lewisem (złoto w Seulu 1988) czy Władimirem Kliczką (złoto w Atlancie 1996). Ukrainiec jest wyjątkowo zaawansowany technicznie, piekielnie dynamiczny, w dodatku jego stemplem jest zwierzęca siła. Okiełznanie w ringu kogoś takiego, to jak wchodzenie na niebezpieczny szczyt bez zabezpieczeń - jeden fałszywy ruch i spadasz w przepaść. I nawet jeśli się przebudzisz, to głowa będzie bolała.
Głowacki jest wielkim mistrzem pięści, którego pozycja w świadomości kibiców powinna być zdecydowanie bardziej ugruntowana i taką może się stać. W panujących realiach zawodowego boksu mało jest zawodników, którzy tak po ludzku, prawdziwie szukają sportowych wyzwań, a nie możliwości nabicia ludzi w butelkę i zarobienia łatwego szmalu. Ewentualne zwycięstwo nad Usykiem byłoby jednym z największych sukcesów w historii polskiego zawodowego boksu. Mam wrażenie, że ambicja "Główki" jest na tyle szalona, że w następnej kolejności zgodziłby się na pojedynek z potworem z Loch Ness, jeśli tylko ktoś zdołałby wskrzesić bestię. Ale spokojnie, na razie czeka na niego bestia ze wschodu.
Piotr Jagiełło - przeczytaj inne teksty autora >>>
ZOBACZ WIDEO Usyk przed walką z Głowackim: To będzie wojna szachowa!
Us Czytaj całość