Pięściarze rozpoczęli z respektem i rozwagą, jakby zdając sobie sprawę z siły przeciwnika. Magdaleno świetnie bił lewym na korpus, zatrudniając Donaire'a w obronie. Filipińczyk potrafił ukłuć skutecznym długi prostym, ale nie chciał szarżować.
W czwartej rundzie na twarzy Amerykanina pojawiła się kontuzja - uraz lewego łuku brwiowego spowodował, że krew zalewała oko i ograniczała widoczność. Po kilku minutach narożnik Magdaleno poradził sobie z kontuzją. W szóstym starciu na ringu w Thomas & Mack Center nie zabrakło fajerwerków - obaj nie szczędzili sobie mocnych razów, szczególnie na korpus, ale wciąż żaden z nich nie zdecydował się na wojnę totalną.
A ta nastąpiła w końcowej fazie dziewiątej rundy, gdy Magdaleno zdominował mistrza, bił z pełnym skrętem, zepchnął "Flasha" do lin i szukał końcowego uderzenia. Takiej bomby nie udało mu się zdetonować, ale z pewnością to starcie zapisał na swoje konto. Po przerwie nie było śladu po kryzysie Donaire'a i natychmiast Filipińczyk rozpoczął swój ofensywny pokaz.
- Co za diabelska walka - komentował dziennikarz ESPN, Dan Rafael.
Mistrzowskie odsłony naznaczone były pojedynczymi, ale wymownymi akcjami z obu stron. Na przestrzeni całej batalii aktywniejszy był Magdaleno, który wyprowadził 500 ciosów, a 154 z nich doszło celu (31 procent skuteczności). Donaire bił 404 razy, trafiając 132 próby (33 procent skuteczności). Sędziowie wskazali jednogłośny triumf Amerykanina z Las Vegas, punktując 116-112, 116-112 i 118-110 na jego korzyść. Tym samym 24-latek został nowym mistrzem świata World Boxing Organization.
ZOBACZ WIDEO UFC 205: Kowalkiewicz skomentowała decyzję Jędrzejczyk