Shiming Zou to bezapelacyjnie jeden z najlepszych pięściarzy boksu olimpijskiego ostatnich dekad. Trzykrotny medalista igrzysk olimpijskich (brąz w Atenach, złoto w Pekinie i Londynie) na zawodowstwo boksuje od kwietnia 2013 roku, a w sobotnią noc w Las Vegas zdobył pierwsze trofeum.
Chińczyk sięgnął po pas czempiona federacji World Boxing Organization w kategorii muszej, punktując na dystansie dwunastu rund Taja Prasitsaka Phaproma. I był to występ ocierający się momentami o geniusz. Shiming rozpoczął spokojnie, metodycznie rozbijając rywala i pokazując przy tym niesamowitą szybkość. Po trzech rundach stało się jasne - podopieczny Freddiego Roacha zdeklasuje oponenta, dlatego rozpoczął swoją pięściarską zabawę w kotka i myszkę. Po drodze w drugim starciu posłał rywala na deski.
35-latek pokazał kibicom zgromadzonym w hali Thomas & Mack Center całą gamę ofensywnych poczynań. Od mocnych, sprężystych lewych prostych, po prawe zamachowe i ciosy kontrujące z defensywy. Do tego dołożył perfekcyjną pracę nóg, kilkukrotnie pokazując "przekładankę Muhammada Alego", czyli rytmiczne bokserskie stepowanie.
Phaprom z każdym kolejnym starciem tracił zdrowie i wygląd - pojedynek zakończył poobijany, porozcinany i zakrwawiony. Po dwunastu rundach sędziowie wskazali na zdecydowany triumf Shiminga, punktując 120-107, 120-107 i 119-108. Na uwagę zasługują także statystyki ciosów - nowy mistrz federacji WBO w dwunastorundowej potyczce wyprowadził dokładnie 778 ciosów, z czego 347 doszło celu. Skuteczność na poziomie 45 procent.
ZOBACZ WIDEO UFC 205: Kowalkiewicz skomentowała decyzję Jędrzejczyk