Ed Brown został postrzelony przez nieznanych sprawców na ulicach Chicago. Jedna z kul trafiła w głowę. Lekarze próbowali zmniejszyć obrzęk mózgu, ale bezskutecznie. O tej tragedii pisaliśmy tutaj. Przestępczość w "Wietrznym Mieście" nasiliła się w tym roku, a jej ofiarą padł 25-letni pięściarz zawodowy. Na zawodowych ringach stoczył 20 walk, wszystkie wygrał, nokautując aż 16 rywali.
- Nie wiem, jak wielu młodych ludzi umrze jeszcze na ulicach Chicago, zanim ktoś coś zrobi - napisał na Twitterze wstrząśnięty dziennikarz ESPN, Dan Rafael.
O trudnych życiowych kolejach losu "Bad Boya" wspomniał jego doradca sportowy, Michael Cericola.
- Opłakujemy śmierć i odejście ukochanego syna miasta Chicago. Bokserski ring jest jednym z najstraszniejszych miejsc na świecie, ale to nic w porównaniu z ulicami Chicago. Życie Eda było pełne tragedii, ale on nieustannie walczył - powiedział.
Rodzina naznaczona tragedią
To nie pierwszy dramat tej rodziny. 17 lutego 2003 roku matka pięściarza była jedną ze śmiertelnych ofiar wypadku w nocnym klubie E2 w Chicago. Ktoś rozpylił gaz pieprzowy, w lokalu wybuchła panika, ludzie byli przekonani, że nastąpił atak terrorystyczny. 21 osób zostało stratowanych i zginęło, a ponad 50 zostało rannych.
Rok później do więzienia trafił ojciec Eda, a opiekę nad nim przejęła babcia. Młokos zainteresował się na dobre boksem i gdy przychodził na salę treningową wszystko było dobrze.
- Zorientowałem się, że jestem w tym naprawdę dobry. Już wtedy chciałem zostać mistrzem świata. To dawało mi wielką pewność siebie, świadomość, że mogę być kimś - komentował Brown w czerwcowej rozmowie z telewizją NBC.
ZOBACZ WIDEO Zobacz fenomenalną bramkę Grosickiego! Gol sezonu? [ZDJĘCIA ELEVEN]
Kłopoty wychowawcze pojawiały się, gdy Ed opuszczał zajęcia i walczył poza ringiem - na ulicy i w szkole. Dwukrotnie był uczestnikiem strzelanin w ciemnych zakamarkach Chicago. 14 grudnia 2012 roku zadebiutował na zawodowych ringach. Zwyciężył przez nokaut w pierwszej rundzie, a po gali wraz ze znajomymi świętował sukces. Zabawa nieomal zakończyła się tragicznie, Brown został postrzelony w klatkę piersiową. Musiał poddać się rehabilitacji, która jednak przebiegła zaskakująco szybko i już cztery miesiące później powrócił między liny, notując kolejny błyskawiczny triumf.
Kolejna strzelanina z udziałem Browna miała miejsce po trzecim profesjonalnym triumfie. Brown został skazany prawomocnym wyrokiem sądu na dziesięć miesięcy więzienia, co wyraźnie zwolniło rozwój jego kariery.
- Jestem zmęczony, nie chcą już podążać tą samą drogą i robić to samo - zostać postrzelonym, trafić do więzienia. Chcę żyć inaczej - mówił.
Po odbyciu wyroku podpisał kontrakt z promotorem Cameronem Dunkinem. Ceniony agent z Las Vegas robił wszystko, by utalentowany sportowiec skupił się wyłącznie na swojej pracy. 16 maja 2015 roku wrócił do gry i do końca tego roku stoczył aż 13 pojedynków, notując 11 nokautów.
Agent za wszelką cenę chciał wyciągnąć Browna z Chicago.
- Mówiłem mu, żeby wyniósł się z tego miasta. Za każdym razem, gdy wydawało się, że jest już gotowy, w ostatniej chwili otrzymywałem telefon, że nic z tego. To smutne, że nie potrafił wyrwać się z tego środowiska - wspominał zdruzgotany Dunkin.
O krok od wielkiej kariery
Ostatni pojedynek stoczył 11 listopada tego roku, punktując na gali w Filadelfii solidnego Ghańczyka, Alberta Mensaha, który na rozkładzie miał m.in. byłego czempiona, Michaela Katsidisa. Ten triumf otworzył przed Brownem ciekawe perspektywy na przyszłość, a na horyzoncie pojawiła się nawet batalia o pas mistrza świata kategorii półśredniej.
- Jeśli dostałbym mistrzowską szansę, to byłoby coś zwariowanego! Młody dzieciak z Chicago z pasem WBC na biodrach? Szaleństwo. Zostanę wielką gwiazdą tego miasta. Moje marzenia właśnie zaczynają się spełniać - twierdził Brown w listopadzie.
W styczniu 2017 roku miał przystąpić do najpoważniejszego testu w karierze, a według wcześniejszych zapowiedzi jego obozu, oponentem miał być rywal z pierwszej piętnastki światowych rankingów.
Kilka tygodni temu Brown przyznał, że znalazł się w orbicie zainteresowań najpotężniejszej stajni promotorskiej w Stanach Zjednoczonych. Grupa Top Rank zarządzana przez Boba Aruma, która prowadzi m.in. karierę Manny'ego Pacquiao, myślała o zakontraktowaniu niepokonanego zawodnika.
Nieodżałowana strata
Mnóstwo żalu, złości i rozpaczy po śmierci Browna pojawia się w mediach społecznościowych.
- Cholera! Czuję się beznadziejnie... Modlę się za Eda Browna, jego rodzinę i przyjaciół. Coś strasznego... - napisał promotor Lou DiBella.
Mistrz świata kategorii półciężkiej Antonio Tarver określił Browna mianem "niekoronowanego mistrza".
- Świat jest zwariowany. Niekoronowany mistrz. Spoczywaj w pokoju, szczere kondolencje dla wszystkich, którzy znali Eda - przekazał "Magic Man".
Federacja UBF wspomina wielki talent 25-latka.
- Straciliśmy przyszłą supergwiazdę boksu. Nasze kondolencje dla rodziny i przyjaciół Eda.
Brown osierocił trzyletnią córkę.