Między Davidem Hayem i Tonym Bellew iskrzyło na długo przed pierwszym gongiem. Na konferencjach prasowych były wyzwiska, obelgi, doszło nawet do przepychanek. W pierwszym starciu walki, która ekscytowała Wielką Brytanię, iskier było mnóstwo. Haye boksował nonszalancko i choć był szybszy od rywala, to momentami fatalnie przestrzeliwał swoje próby. I to był pierwszy sygnał ostrzegawczy.
Po wstępnym gradobiciu obaj pięściarze zmienili strategię walki. "Hayemaker" koncentrował się na pojedynczych zrywach, a "Bomber" szukał okazji do kontry. Zapowiadana wojna zamieniła się w szachy ze wskazaniem na Haye'a, mającego na rozkładzie m.in. Nikołaja Wałujewa.
Głowa Bellew została poddana wstrząsom w piątej rundzie, ale o dziwo uderzenia rywala nie robiły na nim szczególnego wrażenia. Nieprawdopodobne sceny działy się w szóstej rundzie - między linami ringu w hali O2 Arena w Londynie rozgorzała wymiana ciężkiej artylerii, w której obrywał Haye. Po kolejnym szturmie Bellew Haye był liczony i ocierał się o porażkę przez ciężki nokaut. Z trudem dotrwał do gongu kończącego rundę i wracał do narożnika nieprzytomny. W dodatku doznał fatalnej w skutkach kontuzji mięśnia Achillesa.
W siódmym starciu Haye zbierał potężne cięgi, jego mobilność była w zasadzie zerowa i koncentrował się głównie na rozpaczliwej defensywie przy linach. Nie powiedział jednak ostatniego słowa, choć problemy z poruszaniem się były ogromne - 36-latek miał prawdziwą kulę u nogi.
Ambicja Haye'a nie pozwalała mu na oddanie walkowera, mało tego, do samego końca szukał swoich szans. I trafiał, ale nie na tyle mocno i skutecznie, by zakończyć batalię przed czasem. W 11. odsłonie Bellew sypał ciosami i w końcu dopiął swego. Opierający się o liny Haye po przyjęciu kombinacji sierpowych na głowę znalazł się poza ringiem. W heroiczny sposób próbował wrócić do akcji, jednak trener Shane McGuigan zakończył jego gehennę i rzucił ręcznik na znak poddania.
ZOBACZ WIDEO ACB: walkę Chalidowa będzie można obejrzeć za darmo! Również na WP SportoweFakty