Narkotyki, demony, depresja, czyli tajemnice rywala Tomasza Adamka

Najpierw był alkohol, który pił z kolegami na cmentarzu. Później Solomon Haumono sięgnął po marihuanę i coraz twardsze narkotyki. W końcu sam je produkował. Mógł zostać aresztowany albo umrzeć z przedawkowania, ale - jak twierdzi - ocalił go Bóg.

Michał Fabian
Michał Fabian
Getty Images / Chris Hyde/Stringer

Pierwszy raz chciał się zabić, gdy miał siedem lat. Mówi o tym po latach dość enigmatycznie ("W domu działy się różne rzeczy"). Chwycił za nóż kuchenny i miał zamiar ugodzić się w klatkę piersiową. W porę zauważył to jego ojciec Maile, niegdyś mistrz Australii w boksie w wadze ciężkiej. - Powstrzymał mnie, a później złoił mi skórę - opowiadał w jednym z wywiadów 41-letni dziś Solomon Haumono.

Przeciwnik Tomasza Adamka na sobotniej (24.06.) gali Polsat Boxing Night 7 (odbędzie się w trójmiejskiej Ergo Arenie) jeszcze kilkakrotnie targnął się na życie. Kolejne próby podejmował, gdy był już znanym sportowcem. Sławę zapewnił sobie poza ringiem. Przez wiele lat występował bowiem w NRL - profesjonalnej lidze rugby w Australii. Mało kto wiedział w tamtym okresie, że Haumono był uzależniony od narkotyków. To przez nałóg popadł w depresję, miał stany lękowe, halucynacje i myśli samobójcze.

Strzelba nie wypaliła

Pewnego razu siedział w salonie u rodziców. Sięgnął po strzelbę. Lufę umieścił w ustach. Palcem u nogi próbował pociągnąć za spust. Raz, drugi, trzeci i... nic. - To było zdumiewające. Najmniejsze dotknięcie zwykle powodowało, że ta broń wystrzeliła. Gdy teraz o tym myślę, jestem zadowolony, że nie zginąłem w ten sposób. Siedziałem w salonie u rodziców, próbując rozwalić sobie łeb. Znaleźliby mnie w takim stanie - opowiadał w poruszającej rozmowie z australijskim "The Daily Telegraph" w październiku 2015 r. Odrzucił broń na kanapę i wziął jeszcze większą dawkę narkotyków. A później - jak gdyby nigdy nic - zagrał w weekend mecz w lidze NRL.

ZOBACZ WIDEO Polsat Boxing Night: Brodnicka znów chce dać show

- Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, ile razy myślałem o samobójstwie. Nie pamiętam. Ale było to wiele razy - przyznał. Kiedyś przywiązał pasek do kolumny stanowiącej oparcie dla konstrukcji łóżka. Zamierzał się powiesić. - Wycofałem się w ostatniej sekundzie - dodał australijski pięściarz.

Do grzecznych chłopców nigdy nie należał. Już od najmłodszych lat ciągnęło go na złą drogę. - Piliśmy alkohol na cmentarzu, gdy mieliśmy 12-13 lat - wspominał w rozmowie z telewizją Fox. - Od alkoholu do marihuany, a później wszystko potoczyło się lawinowo. Speed, kokaina, a na końcu "ice" (metamfetamina do palenia - przyp. red.) - tłumaczył.

Nie tylko brał. Zaczął produkować ecstasy

Miał talent do rugby, co nie umknęło uwadze szefów klubów zawodowej ligi NRL. Jako 19-latek trafił do Manly-Warringah Sea Eagles. - To miał być początek długiej i wspaniałej kariery - zauważył "The Daily Telegraph". Haumono grał następnie w: Canterbury Bulldogs, Balmain Tigers i St. George Illawarra Dragons. Ale w tym ostatnim zaliczył tylko dwa występy. Był rok 2000, a "Solo" znalazł się na dnie.

Nie uczestniczył w okresie przygotowawczym "Smoków", opuścił także pierwsze trzy miesiące sezonu ligowego. Już nie tylko sięgał codziennie po coraz silniejsze dawki narkotyków, ale także... zaczął je produkować. Jego kumple początkowo nie chcieli, by uczestniczył w tym procederze. - Wiedzieli, że mam karierę w rugby, ale nie byłem w takim stanie, w którym chciałbym ich słuchać - wspominał. Australijczyk wraz ze swoimi kompanami produkował co miesiąc 10 tysięcy tabletek ecstasy.

Zanim wprowadzili je na rynek, musieli je przetestować. Na sobie. - Gdy zaczynaliśmy, nie wiedzieliśmy, co robimy. Sam więc tego używaliśmy. Byliśmy jak świnki morskie do testowania tabletek. Potem zmienialiśmy składniki, zanim sprzedawaliśmy to na ulicy. To było tak żałosne, tak szkodliwe. Bardzo tego żałuję - mówi po latach.

Wychodził w poniedziałek, wracał w niedzielę

Wydawało się, że wyjdzie na prostą po ślubie, że zrobi to dla ukochanej. W 2006 r. ożenił się z Margaret Sutherland, która była kuzynką jego przyjaciela Anthony'ego Mundine'a (także był znanym rugbistą, a później został mistrzem świata w boksie). Jednak początki ich związku były trudne. Gdy Solomon wpadał w ciąg, nie można było nad nim zapanować. - Wychodził z domu w poniedziałek i nie widziałam go do niedzieli. Później zaczynał kłótnię ze mną, by znów móc wyjść - opisywała żona Haumono. - W tamtym okresie byłem jak cyklon. Byłem naprawdę niestabilny. Sąsiedzi musieli pomyśleć, że jestem szalony, bo czasami wybiegałem na podwórko i strzelałem z karabinu w powietrze, by dać upust frustracji - dodawał "Solo".

Dziś australijski sportowiec wie, że miał mnóstwo szczęścia. Mógł umrzeć z przedawkowania, mógł także zostać aresztowany i spędzić w więzieniu wiele lat. Był pod obserwacją policji, która pytała o niego w klubie St. George Illawarra Dragons. Kto wie, czy nie znalazłby się w grobie albo za kratkami, gdyby nie pewna impreza w Londynie.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., CO SPRAWIŁO, ŻE HAUMONO PRZESTAŁ BRAĆ NARKOTYKI, W JAKI SPOSÓB WYGRAŁ WALKĘ, W KTÓREJ PADŁ NA DESKI JUŻ W 11. SEKUNDZIE I JAKĄ PEŁNI DZIŚ ROLĘ POZA RINGIEM

Czy Solomon Haumono pokona Tomasza Adamka na PBN 7?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×