Gala Polsat Boxing Night: Nowe rozdanie była debiutem na promotorskim rynku dla Mateusza Borka. W wywiadzie udzielonym portalowi WP SportoweFakty komentator sportowy mówił, że nie planuje ekspansji na bokserski rynek. Obawiał się również, czy gala zakończy się sukcesem.
- Mam swój futbol, który wciąż mnie fascynuje, który kocham. Byłem dziennikarzem, jestem dziennikarzem i nim pozostanę. Promotorem będę od czasu do czasu. O ile po czerwcowej gali nie będę musiał sprzedać swojego mieszkania. Wziąłem pełne ryzyko finansowe związane z Polsat Boxing Night - mówił Borek.
Po gali nastroje są zupełnie inne. - Pierwsze szacunki mówią, że nie będę musiał sprzedawać mieszkania. Także żona na pewno się uspokoiła. Organizując tę galę na pewno nie miałem zamysłu, żeby zamachnąć się na kasę, bo nie to było przedmiotem tego projektu. Najcenniejsze co zyskałem, to know-how. Mógłbym przeczytać 100 książek i nie dowiedziałbym się różnych rzeczy, których nauczyłem się przez kilka miesięcy - przyznał Borek w rozmowie z polsatsport.pl.
Jeśli dojdzie do kolejnej gali organizowanej przez Borka, to odbędzie się ona na południu Polski. - Jak się robi galę w Krakowie, na Śląsku to dostęp do niej ma 10-12 milionów kibiców, a nie półtora miliona z Trójmiasta. Jeśli ktoś ma wydać na bilet 59, 79 złotych, to nie przejedzie w kierunku wybrzeża ponad 500 kilometrów, nie zapłaci za hotel 500 złotych i nie wyda pieniędzy na pociąg czy paliwo, bo takiego człowieka najzwyczajniej w świecie na to nie stać - dodał Borek. Na trybunach Ergo Areny obecnych było 7 tysięcy widzów.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #4: Różalski o żenującej polskiej modzie (WIDEO)