Pół godziny po walce zaczął wymiotować, zmarł dwa dni później. 23 lata temu odszedł mistrz nokautu

Materiały prasowe / Twitter
Materiały prasowe / Twitter

Protestował, kiedy sędzia przerywał walkę. Schodził z ringu bez widocznych problemów. W szatni stracił przytomność. Zmarł kilkadziesiąt godzin później. Przypominamy tragiczną historię kierowcy ciężarówki na zawodowym ringu - Roberta Wangili.

W tym artykule dowiesz się o:

23 lata temu - 24 lipca 1994 r. - świat boksu zawodowego obiegła tragiczna wiadomość. Mistrz ringu z Kenii, Robert "Kidd" Wangila Napunyi, w wyniku ciężkich obrażeń głowy, których doznał w pojedynku z Amerykaninem Davidem Gonzalezem, zmarł w szpitalu w Las Vegas.

Logicznie odpowiadał na pytania

Eksperci nie kryli zdziwienia z powodu tego dramatu. Nic nie wskazywało bowiem na to, że 27-letni pięściarz wagi półśredniej po walce trafi na stół operacyjny. Sędzia ringowy przerwał pojedynek w dziewiątej rundzie, pomimo protestów ze strony Kenijczyka. Wangila, który do momentu przerwania walki dominował w niej, schodził z ringu bez widocznych problemów.

- W szatni zachowywał się bardzo przytomnie. Logicznie odpowiadał na pytania. Był bardzo czujny. Nie skarżył się na żadne dolegliwości - mówił mediom Robert Voy, lekarz zawodów.

Pół godziny później z obozu kenijskiego zawodnika zaczęły jednak napływać niepokojące informacje. "Kidd" zaczął wymiotować, następnie stracił przytomność. Lekarze zdiagnozowali duży skrzep krwi z prawej strony głowy boksera. Po operacji, którą przeprowadził słynny dr Albert Capanna, sportowca umieszczono w podtrzymującej życie aparaturze. Niestety, po 36 godzinach ze szpitala w Las Vegas nadeszła smutna wiadomość o śmierci pacjenta. Rekord Kenijczyka na zawodowym ringu zatrzymał się na liczbach 22-5 (16 KO).

2,5 tys. dolarów amerykańskich

- Kilka dni później na konto rodziny zmarłego boksera trafiło honorarium za walkę w wysokości 2,5 tys. dolarów - pisały amerykańskie gazety.

Robert Wangila został bohaterem kenijskiego i afrykańskiego sportu. Pięściarz, który wychował się na ulicach Jericho i Muthurwy (znanych z działalności gangów), w 1988 r. został pierwszym w historii boksu złotym medalistą olimpijskim z Afryki. W finale turnieju olimpijskiego w Seulu sensacyjnie znokautował Francuza Laurenta Boudouaniego. Niewiele brakowało, by Wangila w walce półfinałowej skrzyżował rękawice z Janem Dydakiem. Reprezentant Polski z powodu kontuzji nie mógł jednak stanąć do potyczki z Kenijczykiem.

Kierowca ciężarówki w zawodowym boksie

Na amatorskim ringu Wangila występował pod pseudonimem "Roba". Przygodę z boksem zaczynał w klubie Kenii Breweries, gdzie był zatrudniony jako... kierowca ciężarówki.

- Był cichym i spokojnym człowiekiem. W ringu potrafił świetnie odczytać przeciwnika i odpowiednio dostosować do niego taktykę. Miał śmiertelne uderzenie z prawej ręki. Dzięki temu z łatwością nokautował swoich rywali - wspomina Wangilę Charles Mukula, kenijski trener bokserski i działacz.

Rok po sukcesie na igrzyskach olimpijskich nazywany przez fachowców "królem nokautu" Kenijczyk przeszedł na zawodowstwo. Było o tym głośno głównie z powodu jego niesamowitego bilansu walk w boksie amatorskim. W rekordzie miał bowiem 170 stoczonych pojedynków z których wygrał 165, w tym zdecydowaną większość przed czasem!

nation.co.ke
nation.co.ke

Za oceanem mistrz olimpijski otrzymał przydomek "Kidd". Nie zawojował jednak zawodowego ringu. Zaczął wprawdzie od serii dwunastu kolejnych zwycięstw, ale w swoim 13. pojedynku niespodziewanie przegrał przez TKO z Erikiem Hernandezem.

- Wangila nie jest tytanem pracy - komentowali eksperci, którzy nie kryli rozczarowania postawą Kenijczyka.

Jego życie skończyło się w ringu

Kidd nie robił postępów, chciał nawet wracać do Afryki. - Moje walki wyglądały coraz gorzej. Rozważałem powrót do Kenii, za którą tęskniłem - mówił dziennikarzom.

Ostatecznie nie wyjechał z USA. 24 lipca 1994 r. - jak się później okazało - po raz ostatni wszedł do ringu, przegrywając przez TKO z Davidem Gonzalezem. - Jego życie skończyło się w ringu. "Bora" na zawsze pozostanie w sercach kibiców boksu w Afryce - przyznał Mukula.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdor nie marnuje czasu. Piękna randka Floyda Mayweathera

Komentarze (0)