Albert Sosnowski: Chcę pokazać starego "Dragona"

PAP / Sosnowski [P] w starciu z Wawrzykiem [L]
PAP / Sosnowski [P] w starciu z Wawrzykiem [L]

- Chcę pokazać, że jeszcze jest we mnie choć cień starego "Dragona", który zawsze wierzy w siebie, idzie do przodu i walczy do końca - mówi przed sobotnią walką na stadionie MOSiR w Radomiu Albert Sosnowski.

W tym artykule dowiesz się o:

Rywalem Alberta Sosnowskiego (49-8-2, 30 KO) będzie niepokonany wśród zawodowców Łukasz Różański (6-0, 5 KO). Różnica ringowego obycia jest kolosalna.

- Ja mam za sobą ten bagaż doświadczeń, więc będę na tym bazował. Okres sparingowy za mną, poczułem timing i ring. Pracujemy nad pewnymi elementami technicznymi, które powinny być istotne w starciu z Łukaszem Różańskim. Walka odbędzie się na stadionie, więc trzeba być dobrze rozgrzanym i przygotować mięśnie na szok temperatury - ocenia były mistrz Europy i pretendent do trofeum World Boxing Council.

Sosnowski wspomina swoje początki kariery w boksie zawodowym, kiedy rywalizował z byłym oponentem Andrzeja Gołoty. Dzisiaj to on jest tym, z którym chcą boksować młodsi bokserzy z aspiracjami.

- Taka kolej rzeczy, młodzi i niepokonani szukają starć z rywalami o wyrobionej marce, ja podobnie budowałem swój rekord, wyjeżdżając do Ameryki i chociażby walcząc z byłym przeciwnikiem Andrzeja Gołoty, Orlinem Norrisem. Każdy zawodnik stara się złapać te gwiazdy, które miały jakieś wyniki w boksie zawodowym, wypromować swoje nazwisko i zostać zauważonym przez ekspertów pięściarstwa - komentuje 38-latek.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Roger Federer spełnił marzenie 10-letniego kibica

Były oponent Witalija Kliczki zbliża się do końca sportowego rozdziału pisanego od 1998 roku. Wierzy w to, że wciąż jest w nim ta iskra. Ostatni raz między linami zameldował się we wrześniu ubiegłego roku, przegrywając z Andrzejem Wawrzykiem.

- Jestem na pewno już bliżej końca kariery i wszystko zależy od sobotniej walki. To może być ostatni pojedynek, na razie nie wybiegam do przodu. Chce pokazać, że jeszcze jest we mnie choć cień starego "Dragona", który zawsze wierzy w siebie, idzie do przodu i walczy do końca. Mam nadzieję rozgrzać publiczność.

Główną atrakcją wieczoru w Radomiu będzie potyczka Krzysztofa Zimnocha z mocno bijącym Amerykaninem Joey Abellem. A na horyzoncie już pojawia się ewentualna batalia z Arturem Szpilką.

- Ta walka w końcu nabiera realnych kształtów i faktycznie może do niej dojść. I bardzo fajnie. Mają przecież sobie coś do wyjaśnienia. Artur musi podnieść się psychicznie i wie, że walczy o wszystko. Musi skupić się na tym, żeby pokazać, że ma charakter. Ten pojedynek zapowiadałby się naprawdę interesująco. Nie ma wyraźnego faworyta, choć zapewne skłaniałbym się teraz ku Zimnochowi. A jeszcze pół roku temu, podobnie jak większość, obstawiałbym na Szpilkę.

Komentarze (3)
avatar
intro
10.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
brak Głowackiego to skandal
a nam tv daje Zimnocha... 
avatar
Maciek Wojtkowiak
9.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
i ktoś chce to oglądać? 
avatar
Andy Iwan
8.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To raczej bedzie walka na zakończenie kariery