Mówią na niego "Kolec", bo potrafi boleśnie ukłuć rywala. 33-letni Gary O'Sullivan (25-2, 17 KO) kontynuuje swój pięściarski marsz i już w sobotę na ringu w Bostonie skrzyżuje rękawice z Nickiem Quigleyem (15-2, 3 KO). Pochodzący z Irlandii pięściarz ma barwny życiorys, ciekawe zainteresowania poza ringiem, a gdy chce wyprowadzić rywala z równowagi sięga po swój popisowy numer. Co najistotniejsze, potrafi też przyłożyć. Transmisja w nocy z soboty na niedzielę tylko w Fightklubie (3:00).
Czułość brutala
O'Sullivan zawodową karierę rozpoczął w 2008 roku, nokautując w szóstej rundzie Petera Dunna podczas gali w Cork. W ósmej walce zastopował już w pierwszej rundzie Polaka Marcina Piątkowskiego, zadając mu najszybszą porażkę w karierze. Legitymując się nieskazitelnym bilansem walk 16-0, w 2013 roku podjął się najtrudniejszego wyzwania w karierze, krzyżując rękawice z mocnym Billym Joe Saundersem (17-0). Z charyzmatycznym Brytyjczykiem przegrał wyraźnie na punkty po dwunastu rundach (109-120, 109-120, 110-119).
Szybko chciał wrócić na zwycięską ścieżkę, ale na kolejny pojedynek musiał czekać prawie rok. Później, w listopadzie 2014 roku spotkał się ze swoim krajanem Anthonym Fitzgeraldem. Podczas konferencji prasowej doszło do wielkiego zamieszania szeroko komentowanego w brytyjskich mediach. O'Sullivan postanowił wkurzyć swojego przeciwnika w wyjątkowy, jak na standardy pięściarskie, sposób.
ZOBACZ WIDEO Znakomity nokaut! Ten cios dokonał dzieła zniszczenia
Obu panów rozpierała energia. Najpierw podczas spotkania "twarzą w twarz" doszło do przepychanek. Chwilę później pięściarze pozowali fotoreporterom i wtedy "Kolec" wyczuł swój moment. Fitzgerald na chwilę spuścił wzrok w kierunku aparatów i nagle otrzymał... całusa (nie był to ostatni taki wybryk O'Sullivana). Zmieszany zawodnik z Dublina w ripoście nie był tak czuły i spoliczkował go. Okazało się, że był to pocałunek przed snem.
Nominacja do nokautu roku
"Fitzey" Fitzgerald słynął z twardej szczęki, ale to co spotkało go w starciu z O'Sullivanem zaskoczyło wszystkich. Irlandczycy zmierzyli się w hali 3Arena w Dublinie podczas gali organizowanej przez potężnego promotora Eddiego Hearna - opiekuna m.in. czempiona wszechwag Anthony'ego Joshuy.
O'Sullivan kapitalnie skalibrował celownik na ciosy podbródkowe i w ten sposób utulił swojego oponenta do snu, nokautując go w zaledwie 75 sekund.
Sposób, w jaki O'Sullivan zastopował rywala spodobał się wielu. Najpierw prowokacyjne opuszczanie gardy, potem założenie rąk na plecy aż w końcu idealny wystrzał. Według serwisu boxingnewsonline ten finisz stał się kandydatem do najbardziej efektownego nokautu 2014 roku na Wyspach Brytyjskich. A sam triumfator raz jeszcze potwierdził, że potrafi z rąk zrobić użytek i co jakiś czas umiejętnie odbezpieczyć granat. I to był początek drogi do konfrontacji o której marzył od dłuższego czasu.
Najpierw dopadł, potem padł
Największa zawodowa próba nadeszła pod koniec 2015 roku. "Kolec" spotkał się wtedy w ringu ze znakomitym Chrisem Eubankiem Juniorem. Syn legendy brytyjskiego boksu już wtedy postrzegany był jako jeden z największych talentów na tym rynku i zawodnik o gigantycznym potencjale. Na tę próbę O'Sullivan polował od kilku lat, co na konferencji prasowej wytknął mu Junior.
- On jest jak stalker, dręczy mnie od trzech lat! Zaczepiał mnie przy każdej możliwej okazji. Wykorzystywał różne sztuczki, żeby tylko się do mnie zbliżyć - komentował krnąbrny Eubank.
Podczas programu telewizyjnego "Gloves are off" doszło do gry psychologicznej i nieprzyjemnej wymiany zdań.
- Czujecie to? Coś tu śmierdzi... A, to zapach strachu unosi się w powietrzu - zaczął Eubank Jr. O'Sullivan nie dał mu dokończyć. - Więc radzę wziąć prysznic, Chris - skwitował.
Dzień przed walką, podczas oficjalnej ceremonii ważenia O'Sullivan znowu to zrobił. Sięgnął po sprawdzoną broń wyprowadzenia rywala z równowagi. Najpierw próbował wystraszyć Eubanka Juniora podczas spotkania twarzą w twarz, a następnie się zbliżył i pocałował go w usta. I znowu nie mógł liczyć na odwzajemnienie czułości.
W ringu spotkali się 12 grudnia, tworząc ringową wojnę. Stroną dominująca, zgodnie z przewidywaniami był Eubank Jr, który imponował kapitalną dynamiką i szybkością. W drugiej rundzie jego bombardowanie o mały włos nie zakończyło się błyskawicznym nokautem, ale Irlandczyk w sobie tylko znany sposób zdołał przetrwać kryzys. I w trzeciej rundzie wypalił fantastycznym prawym sierpowym po którym nogi Eubanka ugięły się. Sensacja była blisko, a faworyt ratował się bezpardonowym klinczem.
Potem sytuacja wróciła do normy, choć zmęczenie narastało po obu stronach - jedno wynikało z zadawanych uderzeń, drugie z przyjmowanych. Po siódmej rundzie O'Sullivan poddał się w narożniku, a Eubank odetchnął (i to dosłownie) z ulgą. Był już bardzo zmęczony.
"Kolec" zapewnia, że wyciągnął wnioski z porażki i dzisiaj jest już innym bokserem o zdecydowanie mocniejszych płucach. Wciąż ma wiele do udowodnienia, ale w razie niepowodzenia na ringu ma na siebie także inny pomysł.
Aktor o "radiowej urodzie"
Na niedługo przed rozpoczęciem kariery w zawodowym boksie O'Sullivan zadebiutował na dużym ekranie. Wystąpił w filmie "Strenght and Honor" w reżyserii Marka Mahona. Produkcja swoją premierę miała podczas prestiżowego festiwalu w Cannes, zdobyła także nagrodą w kategorii "Najlepszy Film" na festiwalu filmowym w Bostonie. Przedstawia historię boksera, który musi złamać dane słowo i wrócić na ring. W głównej roli zagrał ceniony Vinnie Jones.
Swoje epizody O'Sullivan miał w "The Vein Within", "The Last Round", a ostatnio wystąpił w krótkometrażowym romansidle "Bliain". Na razie na swoją główną rolę musi czekać. - Chciałbym dalej rozwijać warsztat aktorski, choć nie da się ukryć… Urodę mam typowo radiową - mówi z uśmiechem.
Transmisja walk O'Sullivan Quigley w nocy z soboty na niedzielę tylko w Fightklubie (3:00).
Piotr Jagiełło