[tag=12310]
Mariusz Wach[/tag] znowu może sobie otworzyć drzwi do walki o mistrzostwo świata. Próbował dwa razy, ale i Władimir Kliczko i Aleksander Powietkin byli dla niego za mocni. Trzecią szansę będzie miał na wyciągnięcie ręki, gdy pokona Jarrella Millera.
To jednak nie będzie proste. 29-letni Amerykanin do tej pory ani razu nie przegrał. Z dziewiętnastu zwycięstw aż siedemnaście miało miejsce przed czasem. Teraz chce dołożyć do kolekcji następny nokaut, ale zdaje sobie sprawę, że czeka go wielkie wyzwanie.
- Zamierzam ułożyć Wacha do snu. Mój rywal jest bardzo twardy, ale i bardzo wolny. Na pewno potrafi przyjąć mocne ciosy i będzie najmocniejszym dotąd rywalem w mojej karierze. Być może poprzedni przeciwnik, Gerald Washington, jest większym atletą niż Wach, ale to Polak jest większym twardzielem - mówi Miller (za bokser.org).
Wach do tej pory tylko raz w karierze przegrał przed czasem. To było w starciu z Powietkinem, choć wówczas nie został znokautowany, a przegrał z groźnym rozcięciem. Amerykanin wierzy, że to on będzie pierwszym, który "Wikinga" pośle na deski.
- Na papierze, czysto teoretycznie, to zdecydowanie najgroźniejszy dotąd przeciwnik. Nigdy wcześniej nie został zastopowany, bo z Powietkinem przegrał przez rozcięcie. Wątpię jednak by ze mną również wytrzymał pełen dystans. Nie dość, że biję mocniej niż Powietkin, to jeszcze z większą częstotliwością. Wiem, jak on jest twardy, ale wyjdę do ringu z nastawieniem, by zwyciężyć przez nokaut. (...) To będzie dla niego szok i bardzo długa noc. Najpierw zacznę od ciosów na jego tułów, a potem poszukam nokautu. Pożrę Wacha - grozi.
Walka Wach vs. Miller odbędzie się 11 listopada w amerykańskim Uniondale.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł