Koronawirus. Ukraina. Witalij Kliczko i jego walka

Witalij Kliczko niszczył rywali w ringu. W walce z koronawirusem też prowadzi na punkty. Od sześciu lat były bokser rządzi Kijowem. Ambicje miał mistrzowskie, jednak skorumpowane państwo gardę trzyma wysoko.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Witalij Kliczko Getty Images / STR/NurPhoto / Na zdjęciu: Witalij Kliczko
Gdy zdecydował się na karierę polityczną, zaskoczenie społeczeństwa było ogromne. Ukraińcy już prędzej spodziewaliby się rzucenia przez jego narożnik białego ręcznika oznaczającego poddanie walki. A było to przecież niemożliwe, bo Kliczko wygrał w zawodowej karierze wszystko, co się dało. Został legendą wagi ciężkiej.

Na koronawirusa też od razu się rzucił. Jako mer (burmistrz) Kijowa stał się w stolicy Ukrainy twarzą walki z pandemią. Bardzo mocno zaangażował się w kampanię społeczną, w mieście są bilbordy z jego wizerunkiem i hasłami, by nie wychodzić z domu i przestrzegać wytycznych. Szybko zamknął transport publiczny, skwery, place zabaw. Dzięki temu wirus trzyma w narożniku. Na Ukrainie zakażonych jest 13 tysięcy, ofiar śmiertelnych nieco ponad 300, czyli dwa razy mniej niż w Polsce. Choć warto pamiętać, że przeprowadzono tam mniej testów niż w naszym kraju. Fakty są jednak takie, że ludzie Kliczki posłuchali, zamknęli się w domach i to przyniosło efekty.

11 maja na Ukrainie będą już mniejsze restrykcje, wróci między innymi sport, zostaną otwarte kawiarnie, restauracje i duże sklepy. Piłkarze zaczynają treningi w grupach na początku przyszłego tygodnia, a liga ma wystartować pod koniec maja. Koszykówka, siatkówka i inne dyscypliny też wracają do życia.

"Na basen idź"

Liberalną partię "Udar" założył w 2010 roku, przed walką z Albertem Sosnowskim w Gelsenkirchen, potem Kliczko jeszcze pięć razy wygrał w ringu i latem 2012 roku zakończył karierę. W tłumaczeniu "udar" oznacza "cios". Kliczce chodziło o to, by Ukrainę wyciągnąć z garażowych walk na materacu do wielkich hal z pięknym oświetleniem, pokazać ją światu, ucywilizować.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy

Sam dobrze wie, jak to jest mieć pod górkę. Jeszcze przed mutacją głosu trener boksu w szkole sprowadził go do parteru. Przy kolegach z klasy stwierdził, żeby dał sobie spokój z pięściarstwem i zajął się pływaniem, bo jest chudy i za długi. Był jednak uparty, zaparł się. W ringu spędził 25 lat, został mistrzem świata wagi ciężkiej federacji WBC, obronił ten tytuł jedenaście razy. Stoczył 49 zawodowych walk, przegrał dwie.

- Stare przysłowie mówi, że jeśli chcesz, aby coś było zrobione porządnie, zrób to sam. Dlatego przyszedłem do polityki. I kiedy inni tylko coś obiecują, ja to zapewniam. Oni gadają, ja robię - Witalij Kliczko tłumaczył "Gazecie Wyborczej" tuż przed falą wirusa, dlaczego zaangażował się w politykę.

Szlify u Salety

Już jako młokos był niesłychanie twardy, nie tylko z rękawicami zawiązanymi na nadgarstkach. Przemysław Saleta pamięta jego początki. Polak z braćmi Kliczko mierzył się w latach 90. Ukraińskie młode, ale silne szczypiory przyjeżdżały do Warszawy w ramach wymiany w klubie bokserskim.

Bracia zakumplowali się z Saletą. Wtedy trenowali jeszcze kick-boxing, a Polak w tej profesji wyznaczał standardy. Później, gdy Ukraińcy przeszli na boks, był też jednym z nielicznych, który w sparingach dawał radę. Ponoć Saleta nawet Witalija znokautował, podczas gdy inni zawodnicy marzyli, by dokończyć konfrontację w jednym kawałku. Jeden Bułgar skończył w szpitalu ze wstrząsem mózgu, a Amerykanin, jak głosi legenda, uciekł ze strachu na lotnisko.

- Witalij nie pękał, brał na siebie każde wyzwanie. Niemiecka grupa promotorska Universum organizowała nam gale bokserskie średnio co dwa tygodnie, a bracia Kliczko walczyli na zmianę. Przyszła kolej młodszego, Władimira, ale dzień przed walką źle się czuł, już na ważeniu miał gorączkę i wiedzieliśmy, że nie będzie w stanie wystąpić. Witalij miał być w narożniku brata, ale w takiej sytuacji nawet się nie zawahał. Bez większego przygotowania zastąpił go w ringu. Wygrał - opowiada Saleta.

Władimir ćwiczył w warszawskiej Gwardii, Witalij w AWF. Na początku lat 90. był jednym z najlepszych kick bokserów na świecie. Ukraińcy obijali polskich zawodników, hartowali się na Salecie, zasuwali pod okiem polskich trenerów, Jerzego Kuleja czy Pawła Skrzecza.

Witalij Polskę traktował jak Zachód, Warszawę miał za lepszy świat. Dziś stawia nasz kraj za wzór, marzy mu się taka Ukraina.

- Byłem w Polsce pierwszy raz w 1988 r., potem w 1989 r. i to był biedny kraj. Wielkie bazary w Warszawie, mnóstwo ludzi - i z Ukrainy, i z Polski - handlowało na nich. Jestem zszokowany i zazdrosny, że Polska potrafiła dokonać tak szybko tak wielkiej zmiany, a my nie, choć mieliśmy naprawdę niewiele mniej czasu - mówił Kliczko w marcu w rozmowie z "Wyborczą".

"Będziesz Niemcem"

Zainspirował się Arnoldem Szwarzeneggerem. Uwielbiał filmy z nim w roli głównej, marzył, by kiedyś zamieszkać za oceanem, bo Stany Zjednoczone traktował jako coś lepszego. Rozmowa z aktorem, późniejszym gubernatorem Kalifornii, podsunęła mu pewien pomysł. Że przecież on też w każdej chwili może zająć się polityką.

Po karierze Kliczko mocno zaangażował się w przewrót na Ukrainie, uczestniczył w protestach podczas Euromajdanu, które doprowadziły do obalenia rządów Wiktora Janukowycza i przedterminowych wyborów prezydenckich. Kliczko zamierzał w nich startować, miał ogromne poparcie społeczeństwa, według sondaży był faworytem. Ostatecznie zmienił zdanie, poparł kandydaturę Petra Poroszenki i kandydował na mera Kijowa.

Saleta wspomina go jako osobę, która idzie za tym, co czuje. - Mimo wielu nacisków zawsze walczył pod ukraińską flagą. Kiedyś jego promotor stwierdził: "w interesie wszystkich będzie, jeżeli zostaniesz Niemcem". Dla Witalija to była druga ojczyzna, ale jakie to miało znaczenie. Od razu uciął temat - opowiada Saleta.

Polak nie przypuszczał jednak, że kiedyś zobaczy kolegę w strukturach państwowych. - Zaskoczył mnie. Nigdy nie zamieniliśmy o polityce nawet jednego zdania. Widocznie w pewnym momencie stwierdził, że Ukrainie trzeba pomóc. Ma zasady, charakter i jest niezależny finansowo, a to ważne, bo korupcja na Ukrainie jest duża - dodaje polski mistrz świata w kick-boxingu.

Niespełnione obietnice 

- Ludzie szanowali go jako wielkiego sportowca, traktowali jak ikonę. Ale zmienili zdanie po tym, gdy wszedł w politykę - twierdzi z kolei Wadim Skiczko, ukraiński dziennikarz. Kliczko mówił o działaniu, ale wielu obietnic nie udało mu się zrealizować. Kijowem rządzi od sześciu lat, jesienią są kolejne wybory i wszystko na to wskazuje, że nie zostanie dłużej burmistrzem miasta.

- Jest w zasadzie tak, jak było przed jego przyjściem - kontynuuje Skiczko, który mieszka w Kijowie. - Drogi są w fatalnym stanie, w centrum brakuje miejsc parkingowych, przez co jest ogromny chaos. Do wymiany jest cała kanalizacja. Wystarczy, że mocniej popada i miasto przypomina Wenecję. To proste rzeczy, ale od czegoś trzeba w końcu zacząć - opowiada.

- Symbolem nieudolnych rządów jest most Podolski budowany od 1993 roku! Kliczko obiecał go skończyć, ale wybudował inny, który jest niepotrzebny, to była jego fanaberia. Ludzie w niego wierzyli, ale okazało się, że samo nazwisko nie wystarczy - chłodno ocenia tamtejszy dziennikarz.

Kliczko odpiera, mówi o tym, co już zrobił: nowych przedszkolach, szkołach, remoncie miasta. Nowoczesnym zoo, parku wodnym. Finale Ligi Mistrzów w piłce nożnej. - Było kilka skandali z udziałem jego bliskiego otoczenia. Jego przyjaciele, partnerzy biznesowi, zostali złapani na korupcji, on musiał o tym wiedzieć, choć Kliczki nikt za rękę nie złapał. Ukraina to niestety państwo, w którym rządzą pieniądze, a nie władza - komentuje Skiczko.

Powrót do normalności

Koronawirus dał mu jakby drugi oddech, pokazał, że w trudnych momentach głos byłego wojownika dalej jest traktowany poważnie, ma dużą wagę, inspiruje. - W porównaniu do innych krajów, pandemia to u nas "easy problem", ale trzeba to oddać Kliczce, nie czekał, reagował. To też jego zasługa - mówi dziennikarz.

Bez maseczek ochronnych nie można wejść do sklepu, chodzenie po mieście bez dokumentu kończy się wizytą na komendzie. Złamanie 14-dniowej kwarantanny to kara 17 tysięcy hrywien (około 2,5 tys. złotych). Były pięściarz zdecydował również, że z autobusów mogą korzystać tylko pracownicy szpitali i innych placówek medycznych, sklepów, aptek, pracownicy zajmujący się utrzymaniem miejskiej infrastruktury, mundurowi. W przeciwieństwie do prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenki, odwołał w Kijowie obchody z okazji Dnia Zwycięstwa - zakończenia II wojny światowej w 1945 roku.

Kliczko znowu zmienił formę walki. Najpierw z kick-boxingu na boks, później na MMA, bo tak nazywa politykę. Porównuje ją do ciosów z każdej strony, w każdą część ciała. Ale jego narożnik nie zamierza rzucić białego ręcznika.

Koronawirus. Ekstraklasa chce być oglądana za granicą

Koronawirus. Tak umiera fitness - depresje, treningi w ukryciu, wyciskanie mebli

Czy sportowcy powinni się angażować w politykę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×