Kiedyś niemal cała Polska zarywała dla niego noce. Andrzej Gołota toczył epickie pojedynki z Riddickiem Bowem. Andrzej Kostyra, znany bokserski komentator, mówił wówczas, że śmierć unosiła się nad ringiem.
Gołota walczył też o mistrzostwo świata, choćby z Lennoxem Lewisem, choć o tej walce, jak wszyscy Polacy, chciałby pewnie jak najszybciej zapomnieć, bo błyskawicznie przegrał przez nokaut.
Popularny Andrew krzyżował też rękawice z Mikiem Tysonem i innymi tuzami boksu.
ZOBACZ WIDEO: EFM Show 2. Zobacz najbardziej widowiskowe nokauty!
Od kilku dobrych lat Gołota jest już na sportowej emeryturze (ostatnią walkę stoczył z Przemysławem Saletą, przegrywając przez KO). Ale... ostatnio do ringu wrócił 59-letni Evander Holyfield (przegrał w 1. rundzie z brazylijską gwiazdą MMA, Vitorem Belfortem), do come backu przymierza się również Tomasz Adamek.
A czy na (pokazową) walkę skusiłby się również Gołota? Jak mu się żyje na sportowej emeryturze? Co sądzi o coraz popularniejszych walkach różnych "celebrytów"? O tym słynny bokser opowiedział w wywiadzie dla WP SportoweFakty:
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Od pewnego czasu przebywa pan w Polsce, chodził pan ostatnio po górach, a z okolic Zakopanego docierały informacje, że, mówiąc pół żartem, pół serio, nawet kozice nie potrafiły pana dogonić. Faktycznie forma taka dobra?
Andrzej Gołota, brązowy medalista olimpijski z Seulu (1988), 41 wygranych walk na zawodowych ringach (33 przez KO), 9 przegranych, 1 remis: Nie przesadzaj, nie wariuj! Ale... prawdą jest, że kondycja pozostała. Za górami trochę się stęskniłem, chyba ze dwa lata ich nie widziałem. Jak idę pod górę, to raczej nie widzę, żeby mnie ktoś wyprzedzał. Ale to też się z niczego nie bierze. Może i lata lecą, ale coś tam się robi, żeby utrzymać formę.
No właśnie. To jak wygląda taki dzień Andrzeja Gołoty na bokserskiej emeryturze?
O piątej rano jestem na siłowni.
O której?!
O piątej. Mam tam znajomych, którzy lubią gdy wpadam, pokazuję się, pogadam z nimi, poćwiczę. No to idę... Godzinka treningu, potem powrót do domu, śniadanko. Jakaś przerwa, a potem idę na spacer z dziećmi.
Dziećmi? Przecież dzieci już ma pan duże…
No dobra, tak mówię na moje dwa psy. Pochodzimy i "kardio" mam zaliczone. Powrót do domu, jakiś obiad, a potem żona wpada z pracy i muszę się nią zająć (śmiech).
No i jeszcze chyba biznesów pan dogląda?
Nie, o to już troszczy się małżonka. Nie wtrącam się.
Kariera już dawno zakończona, ale… Brakuje panu czegoś z ringu? Tęskni pan za czymś?
Za adrenaliną. Tak, za tym tak. Kto poczuł taką adrenalinę, a ja poczułem ją wiele razy, ten w jakimś sensie już zawsze będzie za nią tęsknił.
Widać to choćby po powrotach niektórych bokserów. Niedawno wrócił na przykład Evander Holyfield. A pana powrót nie kusi? Choćby jakaś walka pokazowa…
Na mnie już w tej kwestii nie liczcie! Na nic takiego się nie szykuję. A co myślę o takich powrotach? Holyfield był wielkim bokserem, mistrzem, fantastycznym sportowcem. I... wrócił w wieku 59 lat. Jak to wyglądało, widzieliśmy. Szczerze? Ja tego nie widzę, nie czuję. Choć mam dopiero 53 lata, więc do jego wieku sporo mi brakuje. Mam więc jeszcze dużo czasu, żeby wrócić. A tak na serio - nie, po prostu nie! I to samo w stosunku do Holyfielda… Przecież to Evander praktycznie "skończył" Tysona. I czy jego powrót, taki powrót, miał sens?
A kiedy ostatni raz musiał pan używać siły poza ringiem? Nie trafiają się czasem "kozacy", którzy chcieliby się zmierzyć z legendarnym Gołotą?
Hmm… nie pamiętam. Wychodzi na to, że na ulicy nikt nie chce Gołoty lać.
A ile zostało z pańskiej popularności? Andrzej Gołota może spokojnie chodzić po górach, czy jednak fani mocno naciskają na autografy i zdjęcia?
Nie ma co ukrywać, rozpoznają mnie… Wprawdzie w górach wolałbym pochodzić sobie w spokoju, ale nie jest to łatwe, bo co jakiś czas są prośby o wspólne zdjęcia… No, a ja nie odmawiam. Choć z mojego punktu widzenia, najlepiej gdyby "atakowali" już po zejściu, na płaskim terenie. No, teraz żartuję trochę. To, że ludzie pamiętają, rozpoznają, jest naprawdę w porządku. Aha, był jeszcze jeden plus tego, że czasem w drodze na szczyt ktoś mnie zatrzymywał i prosił o fotkę.
Jaki to plus?
Marcin Najman, który szedł ze mną w góry, mógł złapać oddech i wyrównać straty. Ja tu cyk, cyk parę zdjęć, a Marcin wtedy odpoczął i dalej się wspinał. Ale skoro o górach i plusach rozmawiamy, wiesz co mi się jeszcze tam podoba? To, że mogę odwiedzić stare kąty w Centralnym Ośrodku Sportu, a przecież człowiek przed laty spędził tam sporo czasu. I bardzo mi się spodobało, że tam wciąż pracują panie, które ja pamiętam sprzed wielu lat!
Były czasy, że cała Polska zarywała noce, aby obejrzeć pana walki. A teraz? Nie ma pan wrażenia, że w Polsce boks został zepchnięty na boczny tor?
Mam takie wrażenie, ale nie tylko jeśli chodzi o Polskę. Kiedyś to były walki! Cały świat na to czekał. Pamiętam, jak się człowiek nie mógł doczekać starcia Tyson - Holyfield, czekało się w napięciu. I to było widać, wiadomości o tym się dosłownie "wylewały" na człowieka, był tym bombardowany z każdej strony. A teraz? W zasadzie sam musisz szukać, żeby się dowiedzieć, gdzie dany pojedynek jest pokazywany. Według mnie nie ma porównania z tym, co było kiedyś. Walki są, bo są. Ale nie ma w nich takiego ognia jak kiedyś. A czy będę je oglądał? Pewnie sprawdzę wyniki z ciekawości.
W Polsce też raczej pustynia pod tym względem. Wierzy pan, że doczekamy się nowego Gołoty?
Nie wiem. Ale jakby był kandydat, to ja bym się chętnie zaangażował, pomógł... Ale nie widzę takiego... Trening bokserski jest bardzo ciężki.
No właśnie. Wielki boks jest wypierany przez różne sztuki walki, zamiast pojedynków wielkich bokserów mamy gale, gdzie walczą, jakby to powiedzieć, "oryginalne postaci". Ogląda pan to?
Próbuję.
I jakie wnioski?
Takie sobie. Mnie nie przekonuje zwłaszcza moment, gdy walka przenosi się z pozycji stojącej do parteru. Z reguły zawodnicy "tarzają się" tam wtedy w sposób mało widowiskowy. Trudno mi to nawet nazwać sportem, walką...
A z tego, co słyszymy, Tomasz Adamek ma tego typu propozycje. Zarówno jeśli chodzi o powrót do boksu, jak i przejście do innych sztuk walki. Widzi pan Adamka w tej drugiej formule?
Co do jego powrotu do boksu mogę powiedzieć "zobaczymy". Natomiast Adamek i inne sztuki walki... Jeśli ktoś całe życie był bokserem, poświęcił temu całą karierę, to teraz ma się nagle bawić w coś innego?
Boks boksem, a jak z oglądaniem u pana innych sportów? Jakich polskich sportowców lubi pan oglądać?
Na przykład Igę Świątek. Można powiedzieć, że jej kibicuję. Lubię jej mecze.
To chyba wzięło się stąd, że sam, o ile pamiętam, grywał pan w tenisa…
Bardziej mój syn. A ja grywałem przy nim. Ale on przestał, przestałem więc i ja.
Rozmawiamy w Warszawie, niedaleko stadionu Legii, a kiedyś reprezentował pan barwy tego klubu…
Mieliśmy nawet salę treningową pod trybuną. Ale to było lata temu. Choć ostatnio, jadąc po Warszawie, pomyślałem: a może trzeba wpaść na Legię?
To chyba nadarza się idealna okazja. W czwartek Legia gra pucharowy mecz z Leicester, bilety wyprzedane, zanosi się na świetną atmosferę…
No ale jak wyprzedane, to znaczy że nie wejdę, tak?
Dla pana miejsce zawsze się znajdzie. Tak mi się przynajmniej wydaje.
W sumie ciekawy pomysł. Zobaczymy jak się będą układały inne aktywności. Ale ze mną na trybunach, czy beze mnie, życzę Legii zwycięstwa w tym meczu!
Conor McGregor stał się pośmiewiskiem
To żart?! Będą kolejne walki Evandera Holyfielda?!