- Walka, jak walka. Przede wszystkim wygrana i z tego się najbardziej cieszę. Pierwsza runda super i tak powinno być cały czas. Później wdarło się trochę zamieszania. Dostałem z baniaka i czułem, że oko mi puchnie. Później ściągnął mi spodenki, ale mniejsza z tym. Przede wszystkim nerwówka i nie jestem zadowolony, bo mój trener jest niezadowolony - mówi Robert Parzęczewski.