Worek trofeów polskich brydżystów. "Takiego wysypu medali jeszcze nie mieliśmy"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Archiwum prywatne / Trener Marcin Kuflowski z podopiecznymi
Archiwum prywatne / Trener Marcin Kuflowski z podopiecznymi
zdjęcie autora artykułu

Dwa złote medale i jeden brązowy - to dorobek młodych polskich brydżystów podczas Drużynowych ME. Dwa złota, srebro i dwa razy brąz - o tyle powiększyli kolekcję w MŚ Teamów i Teamów BAM. A poprawili trzema złotymi krążkami i srebrem w MŚ Par.

Obie imprezy zorganizowano we Wrocławiu, jedna po drugiej, w dniach 6-18 lipca. Gospodarze nie tylko nie okazali się zbyt gościnni dla przyjezdnych z całego świata, ale jednocześnie bardzo mocno podkreślili swoją dominację w kategoriach młodzieżowych. - Faktycznie brydż młodzieżowy, choć nie tylko, stoi w Polsce na naprawdę wysokim poziomie i te sukcesy nasi podopieczni osiągają rokrocznie. Jednak aż takiego wysypu medalowych osiągnięć, jak w tym roku, jeszcze nie mieliśmy - podsumowuje Marcin Kuflowski, jeden z selekcjonerów reprezentacji Polski do lat 16, który na zawodach pojawił się w podwójnej roli, bo również jako szkoleniowiec macierzystego klubu CKiS Skawina. Skąd tak bogaty dorobek? Trener Kuflowski widzi to tak: - Z pewnością to, że graliśmy "u siebie" miało wpływ, zwłaszcza w mistrzostwach świata, które odbywały się w formule otwartej, czyli można było wystawić więcej par, drużyn, bo nie są to zawody, do których trzeba się wcześniej kwalifikować. Gdyby nie to, podejrzewam, że części medalistów mogłoby nawet nie być na zawodach. Tutaj więc ściany z pewnością pomogły gospodarzom. Z drugiej strony - bywały takie mistrzostwa, że gdy Polska była gospodarzem, wyniki znacząco odbiegały od oczekiwań. In minus. Po prostu dobrze byliśmy do tej rywalizacji przygotowani i choć trudno utrzymywać formę z jednych zawodów na drugie, spisaliśmy się jako reprezentanci kraju - nomen omen - na medal.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki

Do Drużynowych Mistrzostw Europy, w których każda z federacji była uprawniona do wystawienia tylko jednej reprezentacji kraju w każdej z kategorii (U16, U21, U26, U31 i U26W, czyli dziewczęta), polskie reprezentacje przystępowały w gronie poważnych pretendentów do podium. W trzech przypadkach rzeczywistość pokryła się z oczekiwaniami. Najefektowniej swój występ podsumowali najmłodsi, którzy z przewagą 15 punktów nad drugą Norwegią, pewnie obronili mistrzowskie tytuły sprzed dwóch lat. Łącznikiem między tamtą a obecną drużyną była Milena Klimiuk (z CKiS Skawina), którą wspierali koledzy klubowi: Kacper Kisielewski, Jakub Michalski (obaj wspólnie z Mileną przed rokiem sięgnęli po drużynowe mistrzostwo świata) i debiutujący w reprezentacyjnej koszulce Marcel Prokopowicz. Do tego Dominik Magryś (Przyjaciele Rzeszów) i Franciszek Stężała (AZS Uniwersytet Szczeciński). Trenerami zwycięskiego teamu byli Roland Lippik i Marcin Kuflowski. Ostatnimi rozdaniami "złoto" wyszarpała (i to raczej niespodzianka) również najstarsza z reprezentacji U31, złożona w połowie z graczy wrocławskich i w połowie warszawskich (Sophia Bałdysz, Aleks Bukat, Jakub Andruszkiewicz, Edward Sucharda, Ryszard Rosikiewicz, Filip Trojański). Rolę selekcjonera pełnił Marek Markowski. Ten sam selekcjoner poprowadził również do brązu drużynę w kategorii wiekowej U26 w składzie: Jakub Bazyluk, Krzysztof Cichy, Maciej Kędzierski, Tomasz Kiełbasa, Kacper Kopka i Patryk Patreuha. Czwórka z nich to warszawiacy, a skład uzupełnili: krakowianin i wrocławianin. Dwie ekipy - reprezentacja juniorów U21 i juniorki - skończyły zmagania na czwartym miejscu.

Po sukcesie trudno utrzymać koncentrację i zagrać tuż po nim kolejną imprezę z równie imponującym efektem. Z kolei w przypadku nieudanego startu w pierwszych zawodach, pojawia się niepewność i złość, która może stanąć na przeszkodzie w osiągnięciu lepszego rezultatu w drugiej z prób (w tym przypadku - mistrzostwach świata). To, że polskim brydżystom, i to tak licznie, to się udało, potwierdza tylko jakość kadry. Mistrzostwa świata zaczęły się rankiem kolejnego dnia po ostatnim dniu Drużynowych Mistrzostw Europy. I tutaj rewanżem za czwarte miejsca popisały się wspomniane już pechowe kadry juniorów U21 i juniorek. Dziewczęta pod wodzą trenera Rafała Marksa sięgnęły po "złoto" i... "brąz", bo oficjalnie Polskę reprezentowały dwie drużyny narodowe (nie licząc jeszcze jednej, pozareprezentacyjnej). Na najwyższym stopniu podium stanęły zatem: Ewa Bagrowska, Matylda Brzyzka, Dominika Lucka, Ewa Morawska, Maria Niklaus i Natalia Suszanowicz. Na najniższym z kolei: Wiktoria Foryś, Natalia Fręchowicz Milena Gryzło, Magdalena Kapała, Kaja Pustułka, Maja Trojańska). Aż pięć z nich to wychowanki BSBS Olimpijczyk Bielsko-Biała, kolejna czwórka reprezentuje AZS UW Warszawa, dwie wywodzą się z Dabrówki Poznań, a ostatnia - SBS Blue Club Chorzów. Chłopcy z reprezentacji U21 w składzie: Wojciech Bąk, Jakub Bereza, Kacper Kuflowski, Bernard Kula, Franciszek Kurlit, Wojciech Okrzesik (pół na pół: CKiS Skawina / AZS UW Warszawa) pod wodzą Michała Wróbla - sięgnęli po srebrne krążki. Niespodziewanie "brąz" w najstarszej kategorii zdobyła warszawska ekipa pod szyldem "Polish Dodos" w składzie: Jakub Andruszkiewicz, Karol Konopko, Konrad Majewski, Konrad Paluszek, Łukasz Trendak. Kolejne "złoto" w konkurencji teamów BAM wywalczyli najmłodsi z kategorii U16 w niezmienionym w stosunku do DME składzie. Ukoronowaniem 12-dniowych zmagań mistrzowskich były trzydniowe turnieje par. Tutaj znowu najwięcej ugrali najmłodsi - w zawodach triumfowali z gigantyczną przewagą Jakub Michalski i Franciszek Stężała, powiększając swój dorobek do trzech złotych krążków. Tuż za nimi uplasowali się Kacper Kisielewski i Marcel Prokopowicz. Po mistrzowskie tytuły sięgnęli też Bernard Kula i Jakub Bereza (U21) oraz Natalia Suszanowicz i Dominika Lucka (U26W), potwierdzając, że zdobyte drużynowo medale nie były ani trochę przypadkowe. Niebawem igrzyska olimpijskie w Paryżu. Gdyby medalowy dorobek wszystkich polskich sportowców był podobny do tego, którzy brydżyści wywalczyli podczas dwunastodniowych zmagań we Wrocławiu (7 złotych, 2 srebrne, 3 brązowe) - zapewne żaden kibic nie czułby się rozczarowany

Źródło artykułu: WP SportoweFakty