[h2]
[/h2]
Powrót na salony
Hiszpanie to jedna z tych nacji, które nigdy nie miały problemów z wydawaniem na świat piłkarzy o ponadprzeciętnych umiejętnościach. Tacy gracze jak Emilio Butragueño, Alfredo Di Stefano, Raul oraz Xavi czy Iniesta nie są i nigdy nie byli anonimowi.
Po raz pierwszy o wielkiej sile La Furia Roja piłkarska Europa usłyszała w roku 1964. Podczas mistrzostw rozgrywanych na własnym terenie ówcześni podopieczni José Villalonga pokonali kolejno Węgrów oraz reprezentację ZSRR, w wyniku czego do gabloty trafiła statuetka dla najlepszej drużyny narodowej na Starym Kontynencie.
Na kolejny wielki sukces podobnej rangi kibice z Półwyspu Iberyjskiego czekali aż do 2008 roku. Czempionat rozgrywany w Austrii i Szwajcarii zapoczątkował okres całkowitej dominacji Hiszpanów. Oprócz tamtego turnieju udało im się jeszcze zwyciężyć na MŚ w 2010 roku oraz podczas Euro 2012.
Istnieje spora szansa, że zawodnicy Czerwonej Furii lada chwila ponownie powrócą na tzw. salony. Do tego potrzebna jest jednak wygrana nad Anglikami.
Czy na Euro 2024 zatriumfuje “futbol na tak”?
Obserwując poczynania Hiszpanów oraz Anglików w trakcie trwającego Euro 2024, można dostrzec gołym okiem, że obie reprezentacje mają diametralnie inną kulturę gry.
Podopieczni Luisa de la Fuente preferują “futbol na tak”, a więc grę ofensywną, nastawioną na zdobywanie jak największej liczby bramek. Popularni Synowie Albionu wyznają natomiast zasadę, że najważniejszy jest korzystny wynik. To, w jaki sposób go osiągną, to już sprawa całkowicie drugorzędna.
Zarówno jedni jak i drudzy mają zacne grono swoich zagorzałych zwolenników, ale także fanów, którzy bardzo nie chcieliby widzieć ich ewentualnego sukcesu. Ciężko stwierdzić, które grupy są liczniejsze.
Pewne jest natomiast to, że Lamine Yamal i spółka staną przed szansą sięgnięcia po czwarte trofeum w historii i tym samym mogą zostać samodzielnymi liderami zestawienia obejmującego zdobywców piłkarskiego mistrzostwa Europy.
Miejmy nadzieję, że ten cel będzie dla nich dostateczną motywacją. Piłka nożna musi bowiem kojarzyć się z czymś miłym, a tak się składa, że z opisywanej dwójki tylko Hiszpanie przywołują pozytywne odczucia.