Przypomnijmy, że dla urodzonego w Poznaniu dartera był to debiut w Mistrzostwach Świata federacji PDC. W pierwszej rundzie 44-latek pokonał po długim i zaciętym, ale nie stojącym na wysokim poziomie boju Fina Marko Kantele 3-2. Sam Szagański mówił po tamtym spotkaniu, że bardziej od stylu liczyła się wygrana (więcej o tym meczu TUTAJ).
Jednak w drugiej rundzie przyszło mu zmierzyć się z utytułowanym i doświadczonym Holendrem - Raymondem van Barneveldem. Mistrz Świata z 2007 roku federacji PDC oraz czterokrotny zdobywca tytułu w federacji WDF (dawniej BDO) czasy świetności ma już chyba za sobą, ale i tak zajmuje 29. miejsce w rankingu PDC.
- Nie patrzę na rywali przez pryzmat tego, ile tytułów wygrali, ale oczywiście czekam na to spotkanie. Na razie cieszę się z wygranej, a o kolejnym meczu będę myślał od czwartku. Czuję, że jestem w stanie pokonać Barney'a. Jeśli notuje się średnie powyżej 90 punktów, można wygrać z każdym, o ile rywal oczywiście nie zacznie grać na poziomie na przykład 110 oczek - mówił Polak na oficjalnej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy
Kluczowym momentem pierwszej partii był trzeci leg. Reprezentant Polski miał okazję wyjść na prowadzenie. Pozostało mu trafienie jedynie D18. Trafił jednak w D4 i nie wyzerował licznika, a gdy rywalowi pozostało dokładnie tyle samo punktów, ten nie popełnił błędu. Wygrał tego oraz następnego lega oraz premierową odsłonę.
W drugiej Holender długo podtrzymywał świetną skuteczność na podwójnych wartościach. Gdy prowadził 2-0, wynosiła ona 5/6. W trzecim legu zaczął się mylić, ale jego przewaga była na tyle duża, że Polak nie mógł mu zagrozić. Barney zanotował szybkie zwycięstwo i podwyższył prowadzenie.
Set trzeci rozpoczął się świetnie dla dartera z Polski, który zaliczył finisz ze 118 punktów, a następnie regularnie rzucał wartości na poziomie przynajmniej stu oczek. Wygrywał swoje liczniki i nie dopuścił do ani jednego przełamania, co pozwoliło mu wygrać całą trzecią odsłonę i wrócić do gry.
W czwartej partii wszystko mogło się świetnie ułożyć dla Szagańskiego, gdyby nie pudło na D12 przy próbie wyzerowania ze 144 punktów. A van Barneveld to wykorzystał i wyszedł na prowadzenie uciekając tym samym od przełamania. Polski zawodnik długo stawiał opór, wywierał presję, rzucał kolejki po 140, ale na oponenta to nie zadziałało. 56-letni Holender przy pierwszym podejściu zszedł do zera z 80 i wygrał całe spotkanie.
W trzeciej rundzie czeka go spotkanie z Jimem Williamsem, który wyeliminował Petera Wrighta. Spotkania tej fazy odbędą się już po Świętach Bożego Narodzenia.
W turnieju pozostał już tylko jeden Polak - Krzysztof Ratajski, który wygrał w piątek z Anglikiem Jamiem Hughesem. "Polski Orzeł" w walce o 1/8 finału zmierzy się z Jonnym Clayton (Walia) lub Stevem Lennonem (Irlandia)
Mistrzostwa Świata PDC w darta, II runda:
Raymond van Barneveld (Holandia, 29) - Radosław Szagański 3:1 (3-1, 3-0, 2-3, 3-2)
Czytaj również: Bolesny powrót Polaka na mistrzostwa świata