Sto kolejnych zwycięstw "Nerchia". "Gdy jeden z moich rywali przegrał, serce mi się krajało"

Materiały prasowe / Red Bull / Artur Bloch w czasie wyzwania - Nerchio vs 100
Materiały prasowe / Red Bull / Artur Bloch w czasie wyzwania - Nerchio vs 100

Trzy dni rywalizacji, setka przeciwników i sto zwycięstw. Artur "Nerchio" Bloch w czasie targów Good Game dokonał wyczynu, o którym będzie w esportowym świecie głośno. - Cieszę się, bo pokazałem, że w Starcrafcie chodzi o umiejętności - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

Wyzwanie "Nerchio vs 100" miało pokazać, jak duża jest różnica między zawodowym esportowcem, a nawet najbardziej zaangażowanym amatorem. Kierując się zdrowym rozsądkiem trzeba było założyć, że w jednym ze stu podejść Blochowi powinie się noga, pomyli się, popełni błąd, albo że jego przeciwnik zastosuje dobrą taktykę i dopisze mu szczęście. Wydawało się niemożliwe, by w grze, w której wydaje się około 300 komend na minutę, zachować koncentrację przez 7-9 godzin dziennie i uniknąć większych pomyłek.

- W swoich przewidywaniach myślę, że przegram 6-7 spotkań - mówił nam Bloch przed rozpoczęciem akcji. Spodziewał się, że kilku weteranów gry będzie w stanie wykorzystać ułatwienie w postaci podglądu na jego monitor, zdoła zniszczyć jego bazę i zdobędzie nagrodę w wysokości tysiąca złotych.

Rzeczywistość zweryfikowała jednak te przypuszczenia. Pierwszy dzień "Nerchio" zakończył z wynikiem 20:0. Po drugim było już 68:0 i wtedy zawodowy gracz przyznał, że postara się zakończyć wyzwanie bez porażki. W niedzielę nikt mu nie zagroził i stało się.

- 100 do 0 to imponujący rezultat. Nie spodziewałem się takiego wyniku - przyznaje Bloch. - I pomyśleć, że już chyba w piątym meczu chciałem wychodzić z gry i gratulować przeciwnikowi wygrania tysiąca złotych. Udało mi się jednak wyjść z opresji i potem z każdym meczem zbliżałem się do setki. A im byłem bliżej, tym bardziej się starałem - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Cosplay sposobem na życie. "Przyjemna praca i przyjemne hobby"

Kończąc wyzwanie z czystym kontem po stronie porażek pochodzący z Bydgoszczy 25-latek chciał pokazać, że w StarCrafcie II chodzi tylko o umiejętności. Zdarzenia losowe, jak to często się zdarza w innych esportowych tytułach, nie mają tu znaczenia. - Starcraft II jest według mnie najtrudniejszą grą esportową, wszystko zależy od umiejętności zawodnika. Cieszę się, że mogłem to pokazać. W grze, w której wynik w jakimś stopniu zależy od szczęścia, wynik 100:0 nie byłby możliwy - tłumaczy "Nerchio".

Dla idealnego wyniku jednego z najlepszych graczy Starcrafta II na świecie kluczowy był w jego opinii drugi dzień - ten, w którym zagrał aż 48 spotkań. - Po mniej więcej dziesięciu niedzielnych meczach miałem kryzys, ale to sobota była najtrudniejsza. Nawet sobie nie wyobrażałem, że jednego dnia można zagrać aż 48 spotkań. Musiałem być skupiony przez dziewięć godzin, bo Starcraft jest tak złożoną grą, że kiedy ucieka koncentracja, wszystko się sypie - podkreśla Bloch.

Najbardziej wymagającą częścią wyzwania w opinii polskiego mistrza kultowej gry RTS (real time strategy) był duży wysiłek fizyczny i psychiczny. - 100 gier w ciągu trzech dni jest jednak bardzo wyczerpujące, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Pod tym drugim względem Starcraft jest bardzo wymagający - powtarza "Nerchio".

W ciągu trzech dni na targach Good Game w podwarszawskim Nadarzynie pojawiło się zaledwie kilku zawodników, którzy stworzyli realne zagrożenie dla zwycięstwa zawodowca. Żaden z nich nie zdołał jednak "zamknąć" gry. - W sobotę jeden chłopak był o dosłownie jeden ruch myszką od zwycięstwa. Zagrał trochę zbyt agresywnie, chciał za szybko skończyć grę i popełnił błąd, który pozwolił mi wrócić do gry. Z jednej strony cieszyłem się z wygranej, z drugiej krajało mi się serce, bo widziałem, jak blisko był mój rywal - przyznaje Bloch.

Rywale głównego bohatera akcji zgodnie powtarzali, że gra na scenie, przed publicznością, do tego z jednym z mistrzów Starcrafta, to zupełnie co innego, niż planowanie i realizowanie swoich strategii w bezpiecznych, domowych warunkach. Stres sparaliżował wielu śmiałków i uniemożliwił im wykonanie chytrych planów, często układanych przez kilka dni

- Ja też kiedyś zaczynałem i wiem, że na początku występy na scenie, przed publicznością, są bardzo stresujące. Trzeba się przyzwyczaić do tego, że pokazują nas kamery, że nasz mecz jest o dużą stawkę, jak choćby ten tysiąc złotych. Cieszę się, że daliśmy uczestnikom wyzwania możliwość doświadczenia tego, czego doświadcza profesjonalny gracz. Większość z tych osób pewnie już nigdy nie zazna czegoś takiego - mówi "Nerchio".

25-letni absolwent studiów inżynierskich obronił pełną pulę i nikomu nie pozwolił na opuszczenie targów z tysiącem złotych w kieszeni. Specjalnej premii za ten wyczyn się jednak nie spodziewa. - Będzie raczej uścisk dłoni prezesa - śmieje się. Na pewno możemy sobie podziękować za doskonały event. Przed jego rozpoczęciem miałem trochę obaw, ale wydaje mi się, że wszystko bardzo dobrze się udało - dodaje.
Gdy pytamy go o chęć wzięcia udziału w kolejnym tego rodzaju wyzwaniu, "Nerchio" reaguje z entuzjazmem. - Czemu nie? Pierwsza taka.

Komentarze (0)