W turnieju mogły wziąć udział osoby, które miały dostęp do zamkniętej bety gry. Oznaczało to, że oglądać będziemy pojedynki profesjonalistów z najróżniejszych, dotychczas nie krzyżujących się tytułów. Od Hearthstone'a, przez pokera, po Dotę.
Najlepszy spośród tej plejady gwiazd okazał się Joel Larsson, występujący pod nickiem "Heffaklumpen". Szwed dotychczas największe sukcesy święcił w Magic The Gathering, w którym między innymi zwyciężył w 2015 roku Pro Tour Magic Origins oraz ośmiokrotnie zajmował miejsca w czołowej ósemce turniejów rangi Grand Prix.
W finale, po niemal godzinnym pojedynku, pokonał on "Mogwaia" - hiszpańskiego weterana Gwinta. Zaznaczyć trzeba, że "Heffaklumpen" był również jedynym graczem, który przebrnął fazę swiss bez żadnej porażki, co sprawia, że jego triumf jest tym bardziej imponujący. Wydaje się, że w tej chwili jest on zdecydowanie najlepszym graczem karcianki Valve.
Oprócz wspomnianych już zawodników, w top8 znaleźli się również tacy gracze jak "Fenomeno" czy "Naiman" (dotychczas Hearthstone), "Gameking" (Gwint), czy też "KuroKy" (Dota2). Ten ostatni zdążył już na twitterze ogłosić... zakończenie kariery w karciance Valve.
Swoimi doświadczeniami z turnieju podzielił się z nami Chris "Fenomeno" Tsakopoulos
- Artifact jest bardzo dobrą grą dla wszystkich fanów rywalizacji. Tryb turniejowy, który wbudowany jest w klient gry, jest naprawdę dobry, a gra znajduje się dopiero w zamkniętej becie. Tytuł ten wydaje się mieć spory potencjał, jednakże obawiam się o to, jak odbierać go będą widzowie. Wydaje się on bowiem bardzo ciężką do oglądania grą, lecz mam nadzieję, że uda się to poprawić.
Premiera gry odbędzie się 28 listopada, jednakże już dziś Valve zapowiedziało turniej na 2019 rok, którego nagrodą główną będzie milion dolarów.
ZOBACZ WIDEO Zobacz, co się działo po walce Marcina Helda na ACB w Moskwie