Bartłomiej Bukowski: czy esport należy traktować jako pełnoprawną dyscyplinę sportu?

Turnieje esportowe ogląda coraz więcej osób, których grono liczone jest już w milionach. Czy to się komuś podoba czy nie, coraz bardziej zasadne wydaje się pytanie, czy esport bardziej potrzebuje igrzysk, czy igrzyska esportu?

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
zawodnik esportu Materiały prasowe / Na zdjęciu: zawodnik esportu

Bardzo często jakakolwiek próba traktowania esportu "na poważnie", jako pełnoprawną dziedzinę sportu, spotyka się z wrogością fanów tradycyjnych dyscyplin. Z jednej strony jest to zrozumiałe, wszak esport kojarzyć się może przede wszystkim z godzinami spędzanymi przed komputerem. Często ludzie oczami wyobraźni widzą w tej roli 120-kilogramowego odludka, co przecież jest przeciwieństwem tego, co reprezentować sobą powinien sportowiec. Takie obrazki jednak może i były trafne, ale kilka lat temu. Obecnie coraz więcej organizacji esportowych dużą wagę przywiązuje nie tylko do samej gry, ale również do formy fizycznej czy psychicznej zawodników. Gracze spędzają czas nie tylko przed komputerem, ale i na siłowni, czy na współpracy z psychologiem.

To prawda, rywalizacja w esporcie, toczy się w pozycji siedzącej, nie wymaga ona od gracza niesamowitej siły, czy szybkości. Jednakże czy jest to tak bardzo różne od szachów bądź wyścigów formuły 1? Jaka jest różnica, czy narzędziem rywalizacji jest bolid czy komputer? Czy podobnych zarzutów do wszelakich dyscyplin motorowych, nie mogą mieć biegacze?

Niejako wrogie podejście do esportu widać jednak nie tylko wśród kibiców. Jeszcze na początku tego roku, prezes PZPN Zbigniew Boniek pisał o esporcie jako "o świadectwie pewnej patologii", uproszczając całość do "siedzenia godzinami i walenia w joystick". Podobną postawę prezentuje wielu przeciwników traktowania "grania w komputer" na poważnie. Fakty są jednak takie, że ta dyscyplina generuje i prawdopodobnie będzie generować coraz większe liczby, zarówno jeśli chodzi o widownie, jak i pieniądze.

Pomimo tak sceptycznej postawy części fanów w stosunku do esportu, coraz więcej ich ulubionych drużyn oraz zawodników decyduje się w niego zainwestować. Nie zawsze jednak odbywa się to bezboleśnie. Przykładem może być mecz szwajcarskiej ekstraklasy, gdzie w starciu FC Basel z Young Boys Brno fani w ramach protestu rzucali na boisko pady, oraz piłeczki tenisowe, zmuszając sędziego do przerwania meczu. Takie incydenty nie zrażają jednak ludzi sportu, patrzeć przychylnym okiem na esport.

Swoją drużynę w League of Legends European Championship, czyli najlepszej lidze w Europie, ma Schalke 04 Gelsenkirchen, a opcje dołączenia do tejże ligi sondował Real Madryt. Olbrzymia liczba drużyn posiada również zakontraktowanych graczy w FIFĘ, a Premier League już ogłosiła, że w przyszłym roku wystartują zmagania ePremier League. Będą to rozgrywki, w których kluby zmagać się będą w grze FIFA. Całość transmitowana będzie poprzez oficjalne kanały Premier League oraz na Sky Sports. To tylko jeden z wielu przykładów tego, jak bardzo przenikają się tradycyjny sport z tym elektronicznym.

Nie inaczej jest również w Polsce. Były prezes Legii Warszawa, Bogusław Leśniodorski, po odejściu z warszawskiego klubu, został współwłaścicielem AGO Esports, jednej z największych organizacji w Polsce. Swoją drużynę ma także Wojciech Pawłowski, bramkarz Górnika Zabrze. W Ultralidze natomiast, czyli lidze League of Legends stworzonej przez Polsat, występują zespoły Piasta Gliwice oraz Wisły Płock.

Zainteresowanie środowiska sportu rozgrywkami komputerowymi nie bierze się jednak znikąd. Esport ogląda coraz większa grupa fanów, i to nie tylko tych najmłodszych. Społeczność zgromadzona wokół esportu się starzeje. Jeszcze kilka lat temu wydarzenia esportowe przyciągały przed ekrany głównie nastolatków. Teraz jednak ci nastolatkowie się zestarzeli, powoli zbliżać będą się do trzydziestki, a wśród wielu z nich pozostała dawna pasja. Dodatkowo wciąż przybywają oczywiście młodzi fani gier, co powoduje że społeczność ta z roku na rok rośnie. Sami gracze też się starzeją, a nie wszyscy póki co planują schodzić ze sceny. Kiedyś 30-latek na turnieju esportowym był ewenementem. Obecnie na nikim już nie robi wrażenia.

Równocześnie z popularyzacją esportu rosną oczywiście pieniądze. Dla przykładu, tegoroczni mistrzowie świata League of Legends - gracze Ivictus Gaming - wzbogacili się o ponad 2,4 miliona dolarów. Pula nagród na całym turnieju wynosiła natomiast 6,5 miliona. Takie liczby mogą działać na wyobraźnię, a przecież to nie League of Legends jest najlepiej opłacanym tytułem. Mistrzostwa z 2018 roku w grze Dota2, posiadały pulę nagród wynoszącą 25,5 miliona dolarów. Oczywiście, Dota2 oraz League of Legends to gry zespołowe, a wygraną trzeba podzielić na co najmniej 5 osób (mogą dojść rezerwowi), jednakże najlepsi esportowcy nie mogą narzekać na biedę. Kuro "KuroKy" Takhasomi, niemiecki gracz Doty, w całej swojej karierze zarobił z samych turniejów ponad 4 miliony dolarów. Do tego dołożyć można wszelkiego rodzaju kontrakty reklamowe oraz ewentualne dochody ze streamingu czy Youtube'a. Oczywiście, takie wyniki osiągają nieliczni, jednak czy nie taki sam schemat działa w tradycyjnym sporcie? Ile dzieciaków z orlika będzie miało szansę kiedykolwiek, cokolwiek zarobić na kopaniu piłki?

W związku z tak szybką popularyzacją esportu, zasadne staje się pytanie z początku tekstu, czy to esport potrzebuje igrzysk olimpijskich, czy może jednak odwrotnie? Czy to się komuś podoba czy nie, rozmowy na temat dołączenia rozgrywek komputerowych do igrzysk toczą się już od jakiegoś czasu. Swoistym przetarciem przed ewentualnym debiutem esportu na igrzyskach olimpijskich, były Igrzyska Azjatyckie. Odbyły się tam zawody w 6  tytułach: Arena of Valor, Clash Royale, Hearthstone, League of Legends, Pro Evolution Soccer oraz StarCraft II. Dla esportu takie połączenie sił to przede wszystkim okazja do pokazania, że dyscyplinę tę należy traktować poważnie. Udowodnienie, że nie jest to niszowa rozrywka tylko dla "nerdów". Igrzyska natomiast mogłyby zyskać dostęp do młodszej widowni, która coraz częściej woli obejrzeć rozgrywki komputerowe, niż tradycyjny sport.

Na teraz esport to prężnie rozwijająca się dyscyplina, która z roku na rok zyskuje coraz większą popularność, w której z roku na rok znajdują się coraz większe pieniądze i nic nie wskazuje na to, aby ta machina miała się zatrzymać. Co prawda do największych dyscyplin sportowych jest jeszcze daleko, ale kto wie, jak sytuacja wyglądać będzie za 10-15 lat, gdy dzisiejsi fani esportu jeszcze trochę się zestarzeją, a młodzież w jeszcze większym stopniu stawiać będzie na sport elektroniczny.

ZOBACZ WIDEO: Esport na igrzyskach olimpijskich? "Obie strony by na tym skorzystały"


Czy esport powinien stać się dyscypliną olimpijską?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×