Wiktor "Taz" Wojtas współwłaścicielem nowej organizacji. "To przełomowy moment dla polskiego esportu"

Materiały prasowe / Team Kinguin / Na zdjęciu: Wiktor 'TaZ' Wojtas
Materiały prasowe / Team Kinguin / Na zdjęciu: Wiktor 'TaZ' Wojtas

- Dla naszego esportu to przełomowy moment. Chcemy zbudować coś, czego jeszcze w Polsce nie było - mówi Wiktor Wojtas, legendarny gracz CS:GO, który razem z Viktorem Wanlim i Maciejem Sawickim powołał do życia nową organizację esportową.

W tym artykule dowiesz się o:

Nowo powstała organizacja, która zajmie miejsce Team Kinguin, będzie skupiona wokół warszawskiego Esports Performance Center. Jak mówią sami właściciele, będzie to najbogatszy wielosekcyjny klub esportowy w Polsce, dysponujący także najlepszym zapleczem. Dywizja League of Legends wystąpi w najbliższym sezonie Ultraligi, póki co pod roboczą nazwą Esports Performance Center. Docelowa nazwa oraz składy dywizji Counter Strike: Global Offensive i Fortnite mają zostać przedstawione w połowie lutego.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Kilka dni temu oficjalnie ogłoszono, że zostałeś współwłaścicielem nowej organizacji esportowej, jak sami mówicie najbogatszej w Polsce. Dla wielu osób ze środowiska to zaskakująca wiadomość.

Wiktor "Taz" Wojtas (kapitan dywizji CS:GO i współwłaściciel nowej organizacji, której nazwę poznamy w połowie lutego): Zawsze mówiłem, że kiedy będę kończył grać w Counter Strike'a, chciałbym robić to w projekcie, w który wierzę i który będę współtworzył. I taki właśnie jest projekt zbudowany wokół Esports Performance Center, który tworzymy razem z Maćkiem Sawickim, Viktorem Wanlim, trenerem naszej dywizji CS:GO Mariuszem Cybulskim, trenerami dywizji League of Legends i Fortnite'a i wszystkimi zawodnikami tych zespołów. Zamierzam brać aktywny udział w rozwijaniu organizacji, a co za tym idzie w rozwijaniu polskiego esportu. Po zakończeniu kariery gracza będę temu poświęcał dużo czasu, bo jak już mówiłem bardzo wierzę w to, co chcemy stworzyć i uważam, że czegoś takiego jeszcze w polskim esporcie nie było.

Co cię przekonało, żeby tak mocno zaangażować się w działalność polskiej organizacji. Twoje wcześniejsze tego rodzaju próby nie były zbyt udane?

Przede wszystkim rozmowa z Viktorem, fakt, że jest on osobą, który dobrze zna polski esport i wie, że można w Polsce zbudować coś dużego. On przedstawił mi swoją wizję, ja przedstawiłem swoją i wiedziałem już, że to jest dla polskiego esportu moment przełomowy. Mamy Viktora, od wielu lat entuzjastę i pasjonata gier komputerowych, do tego osobę, która daje możliwości, bo świetnie zna nie tylko polski, ale i światowy esport. Współtworzył potęgę G2 Esports, obecnie jednej z najsilniejszych europejskich organizacji, jako pierwszy podpisał kontrakt sponsorski z drużyną ze Stanów Zjednoczonych na kwotę wyższą niż milion dolarów. Dzięki temu, że mam za sobą kogoś takiego, mogę razem z naszym dyrektorem zarządzającym Maćkiem "Sawikiem" Sawickim, z trenerem dywizji CS:GO Mariuszem "Loordem" Cybulskim i z resztą ekipy zbudować coś nowego i pełnego. "Pełne" to odpowiednie słowo, bo mamy pełnię możliwości. Możemy ruszyć do przodu i nie bać się o to, co stanie się za miesiąc, dwa czy za pół roku.

Na czym zamierzasz się skupiać? Będziesz trenerem, czy raczej osobą zarządzającą organizacją?

Myślę, że bliżej mi jest do tej drugiej roli. Mamy dużo osób, które moim zdaniem będą świetnymi trenerami, natomiast ja chciałbym zająć inne miejsce w strukturze. Zająć się wyszukiwaniem zawodników i trenerów i kierowaniem nimi, pomaganiem im w rozwoju. Chciałbym stworzyć więcej miejsca dla młodych, zdolnych polskich graczy, żeby kraj, w którym mieszka 40 milionów ludzi, był bardziej widoczny w esportowym świecie, dorównał chociażby Szwecji, czy Danii. Te kraje mają wielu swoich przedstawicieli w najlepszych zespołach CS:GO czy League of Legends, a przecież razem wzięte nie mają nawet połowy liczby mieszkańców Polski. My esportowców na najwyższym światowym poziomie mamy niewielu. Stać nas, żeby było ich więcej, ale ktoś musi zainteresować się ich znalezieniem, a póki co jest z tym słabo. W najlepszych latach Virtus.Pro nie wiedzieliśmy nawet, kto w Polsce potrafi dobrze grać w CS-a, bo uważaliśmy, że nie ma w kraju nikogo, kto mógłby z nami rywalizować. Ja natomiast chciałbym, żeby na naszej scenie był wysoki poziom, dobre mecze i żeby polski fan esportu miał do wyboru kilka drużyn, którym będzie mógł kibicować.

Co zatem według ciebie trzeba zrobić, żebyśmy mieli więcej przedstawicieli w pierwszej lidze światowego esportu?

Kiedy jakiś czas temu zapytano mnie o to w wywiadzie dla HLTV.org, podkreśliłem ambicję, a raczej jej brak u polskich graczy. Nie chodzi jednak tylko o nią, odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona. Jako jej część mogę przedstawić Esports Performance Center, bo ono da nam dużo większe możliwości, niż do tej pory. Chcemy zbudować tutaj zaplecze, prowadzić badania żeby dowiedzieć się, jak utrzymywać długo wysoką formę. Wszyscy zachwycają się osiągnięciami Astralis w ostatnim roku, a u podstaw sukcesów Duńczyków leży właśnie ich rozbudowane zaplecze. Mają swoje biura, mieszkania dla graczy, sztab, który pomaga zawodnikom się rozwijać. Swego czasu jeździli na turnieje z psychologiem sportowym. W EPC jesteśmy w stanie stworzyć swoim reprezentantom podobne warunki.

Plany masz ambitne, natomiast sam mówisz, że póki co muszą one poczekać.

Wciąż jestem aktywnym graczem i mam w tej roli jeszcze dużo do zrobienia. Wierzę w to, że tak jak rok 2018 był rokiem mojego powrotu na polską scenę, tak w roku 2019 nastąpi powrót polskiego CS:GO na scenę światową, bo ten poprzedni był dość suchy jeżeli chodzi o nasze drużyny. Z polską sceną już się zaznajomiłem, przekonałem się, jakie są możliwości, jaki poziom prezentują poszczególni zawodnicy. W tym roku oczekuję od naszej drużyny, której nazwę i pełny skład poznacie na dniach, wyniku. Ja jestem niezwykle podekscytowany tym, co przed nami, od bardzo dawna nie było takiej sytuacji, żebym niecierpliwie czekał na rozpoczęcie treningów, na początek sezonu. Nie wiem, czy nawet w Virtus.pro miałem taki zapał i widziałem w ekipie taki potencjał. Jestem w szoku widząc nasze możliwości, nie mogę się doczekać, aż zaczniemy je pokazywać.

Na czym opierasz wiarę w to, że twoja drużyna z ekipy trzeciej dziesiątki światowego rankingu teraz będzie w stanie bić się z najlepszymi?

Porównuję to z czasami "Złotej Piątki", z tym jak grało mi się w najlepszym okresie Virtus.pro. Opierając się na swoim doświadczeniu, które małe nie jest, mam dobre przeczucia. Rok temu, gdy zaczynałem współpracę z Team Kinguin, był to trochę strzał w ciemno. Teraz mamy większe możliwości, większą świadomość tego, co chcemy osiągnąć i o co gramy. Chłopaki mają pasję do Counter Strike'a, napędzają się nawzajem, chcą cały czas się poprawiać, równać do najlepszych. Z takim ich nastawieniem i możliwościami, jakie daje nam EPC, widzę tylko jeden możliwy rezultat - sukces.

A co będzie dla ciebie takim sukcesem?

Chciałbym, żebyśmy zakwalifikowali się na jeden z turniejów głównych cyklu Intel Extreme Masters i wygrali przynajmniej jeden duży turniej. Sukcesem będzie również ustabilizowanie formy na równym, wysokim poziomie, co nie udawało się nam w ubiegłym roku, gdy budowaliśmy optymizm na dwutygodniowych skokach formy. To ambitne cele, ale bardzo wierzę, że jesteśmy w stanie je zrealizować.

ZOBACZ WIDEO Grand Prix obowiązkowe dla Marka Cieślaka? To mogłoby wzbudzić kontrowersje

Komentarze (0)